Na czas majowej powodzi wójt Jerzy Lysy wprowadził zakaz sprzedaży alkoholu w całej gminie. Niektórzy z mieszkańców np. Łapczycy do dziś wspominają ten czas jako utrudnianie im życia. Wójt zaś twierdzi, że nie ma żadnych wyrzutów sumienia.
– W całej Łapczycy nie można było kupić alkoholu, trzeba było jeździć do Kolanowa – skarżą się mieszkańcy podbocheńskiej miejscowości. Dodają, że akurat w dniu wprowadzenia prohibicji była niedziela i w wielu domach świętowano.
– Była prohibicja, jak była powódź. To jest jeden z kanonów, jeden z dogmatów nawet, powiedziałbym, stanu kryzysowego. Jak jest sytuacja nadzwyczajna zagrożenia życia i zdrowia, to się ludziom odbiera wódę. I tak było przez tydzień – tłumaczy wójt. – Nie mam żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu, żeby była jasność. Myślę, że z tego powodu nikt nie ucierpiał, a myślę, że ze dwie dusze zostały uratowane.
Narzekania tych, którzy twierdza, że zostali zmuszeni do „alkoholowej emigracji”, wójt kwituje krótko. – Jak się tak bardzo pić chce, niech jeżdżą nawet do Krakowa po gorzałę. Wszystko zależy od tego, jak kogo suszy.
Zakaz sprzedaży alkoholu obowiązywał w całej gminie Bochnia. Wójt tłumaczy, że to konsekwencja wprowadzenia stanu alarmowego. – Jestem oficerem rezerwy, więc wiem, na czym polega zarządzanie kryzysowe i wiem, kiedy wódkę się ludziom zabiera, a wiem, kiedy się daje.
Jerzy Lysy, kończąc swoją wypowiedź, stwierdził że ubolewa z tego powodu, że niektórym utrudnił dostęp do alkoholu. – Mam nadzieję, że już odrobili po stokroć.
nie pamięta wójt jak cielenciem był ….
Panie Lysy twierdzi pan ze wie pan bo jest pan „OFICEREM” rezerwy, więc pan wstydu oszczędz i ustap pan ze stołka bo to co pan wyprawiasz nie godne jest oficera, zwłaszcza na przykładzie Brzeźnicy…ostatnio żeś pan pokazał klase nie ma co….
brawooooo, najbardziej chyba płacza ochlaptusu, a w łapczycy zgrozo takich nie brakuje, szkoda tylko ze w bochni tyle sklepów nocnych działa, a kto w nich kupuje alkohol gówniarstwo i małolaty,pózniej cała noc dra ryje,
Ludzie !!!! Duży szacunek dla wójta !!!!
W gminie była ogromna powódź i na szczęście nikt się nie utopił.
W niektórych gminach w Małopolsce utonęły 1 – 2 osoby, np w Wiśniczu ktoś się utopił. W Polsce utonęło podobno łącznie ponad 10 osób.