Plaga ślimaków jest utrapieniem mieszkańców Bocheńszczyzny. Już od wielu lat przybywa charakterystycznych brązowych mięczaków bez skorupy, które niszczą nie tylko zbiory, ale również zostawiają ślady na chodnikach i elewacjach.
Rolnicy nie wiedzą, jak sobie poradzić z plagą. Niektórzy korzystają ze specjalnej trutki w formie granulek, jednak jest ona zbyt droga, gdyby chcieć niż obrzucić np. całą plantację ziemniaków. – Problem jest bardzo duży, nie można sobie z nimi w ogóle poradzić. Sypie się te proszki, chwile działa, ale jest ich tak dużo, ze nie wiadomo, co z tym robić – skarży się pani Irena. Dodaje, że z powodu ślimaków ponosi duże szkody. – Wszystko zjadają, liście, zieloną cebulę, ogórki, groch, żerują na wszystkim.
Ślimaki wychodzą na żer rano i wieczorem, pojawiają się też po opadach deszczu. Gdy świeci słońce, chowają się w miejsca ocienione, głównie w zarośla i trawy. Dlatego jednym ze sposobów radzenia sobie z nimi jest systematyczne koszenie trawników.
Jest kilka sposób odstraszania szkodników: niektórzy kupują granulat, inni przygotowują wywar z jodły, inni z samych ślimaków, jeszcze inni grządki posypują wapnem albo solą. Niestety, stworzenia te nie mają żadnych naturalnych wrogów, a rozmnażają się błyskawicznie. Jeden ślimak może złożyć nawet kilkaset jaj, z których bardzo szybko rozwiną się młode szkodniki.
Samorządy powinny zakupić po cenach hurtowych granulat , który jest bardzo skuteczny i odpłatnie udostępniać właścicielom w zależności od wielkości działek.Powodzenie pewnetylko trochę dobrych chęci!!!
Naturalnym wrogiem tych ślimaków są kaczki, a kaczek w Bochni brak
komary bardziej pilna sprawa! Bo wzdłuż Raby od strony Chodenic, ul. Wodociągowej, Partyzantów nie było oprysków na komary, a tam nadal od maja stoi woda na łąkach. Nie da się wytrzymać są ich takie ilości. Pchają się do mieszkania nie można uchylić okna. Pryskała tylko gmina, a te tereny należą do miasta Bochni.