Od 2.00 w nocy na drogach w mieście pracuje BZUK, który czyni starania by zniwelować komunikacyjny paraliż. Jak mówi Sławomir Kołodziej, prezes firmy – sytuacja jest ciężka i dopiero na wieczór może zostać opanowana.
Pracownicy Bocheńskich Zakładów Usług Komunalnych pracują od 2.00 w nocy. – Jest ciężko, ale przejezdne jest wszystko. Nie mam takich sygnałów, że gdzieś wogóle nie da się dojechać. Niestety prawdą jest, że w niektórych miejscach robi się jedno wielkie lodowisko. Sypiemy to teraz piaskiem, ale żeby temu podołać musi przestać padać – mówi Sławomir Kołodziej, prezes BZUK.
Po mieście jeździ 9 sprzętów BZUK. Rano najciężej było poruszać się na wzniesienia – na ul. Windakiewicza czy Czackiego. W centrum sytuacja jest pod kontrolą. Około 12.00 planowany jest stąd pierwszy wywóz śniegu. Ulice posypywane są piaskiem.
Teraz nieodśnieżone są jeszcze mniejsze, boczne i osiedlowe uliczki. Jak mówi prezes BZUK – przy opadach takich jak teraz – sytuacja w mieście powinna być opanowana na wieczór.