Bocheński charytatywny koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu „Arki Noego”, w którym miałem ogromną przyjemność uczestniczyć pobudził mnie do kilku refleksji dotyczących naszej rzeczywistości.
Kościół św. Pawła Apostoła wypełnił się po brzegi, co jest oczywistym sygnałem, że w naszym mieście istnieje autentyczne zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia kulturalne (1200 biletów „rozeszło się jak ciepłe bułeczki”).
Publiczność, której większość stanowiły kilkuletnie dzieci, ich rodzice i dziadkowie, była bardzo zdyscyplinowana, reagowała spontanicznie i żywiołowo a śpiewając razem z „Arką Noego” kolędy i jej nieśmiertelne hity świetnie się bawiła.
Mimo, iż za bilety już wcześniej zapłacono, po zakończeniu koncertu wychodzący dodatkowymi datkami zbieranymi do puszek hojnie wsparli leczenie trójki bocheńskich dzieci (które także pojawiły się na scenie).
Miałem wrażenie, że wszyscy uczestnicy koncertu, tj. zarówno zespół jak i publiczność, we wtorkowy wieczór byli bardzo zadowoleni. Udało się bowiem zrobić coś naprawdę dobrego i to nie tylko dla potrzebujących kosztownej terapii dzieci lecz także dla siebie.
Wszyscy dzięki odwadze i konsekwencji inicjatorów oraz organizatorów koncertu mogliśmy poczuć się lepszymi a może po prostu Ludźmi.
Najbardziej optymistyczne jest to, iż mimo wszechobecnego kryzysu, wciskającego się we wszystkie dziedziny życia, ciągle w nas drzemią ogromne pokłady dobra. Potrzeba tylko impulsu aby je obudzić i wydobyć.
Czekamy na następne inicjatywy (już są pomysły dalszych koncertów).