Mieszkańcy Bochni uważają, że miasto zbyt lekką ręką wydaje koncesje na sprzedaż alkoholu. Problem dotyczy zwłaszcza klubów oraz sklepów nocnych. Tymczasem burmistrz Stefan Kolawiński mówi, że liczba koncesji nie została zwiększona.
– Urząd miasta wydaje zezwolenia na restauracje, sklepy monopolowe nocne, a nie zabezpiecza ludziom bezpieczeństwa i ciszy nocnej – zwraca uwagę Jerzy Kołodziej.
– Szczególnie w wąskich ulicach odbija się głos, ludzie się budzą, nie wiadomo, co się dzieje. Samochody wywracają, lusterka rozbijają, po autach gonią i nikt nie jest w stanie tego zabezpieczyć – mówi mieszkaniec Bochni.
– Odpowiednie służby powinny ten problem rozwiązać – mówi burmistrz Stefan Kolawiński i dodaje, że będzie w tej sprawie rozmawiał z policją i strażą miejską.
Burmistrz dodaje, że zakres dystrybucji alkoholu nie został zwiększony. – W punktach detalicznych typu sklepy jest jeszcze kilka wolnych koncesji, natomiast jeśli chodzi o restauracje, nie ma wolnych i nie są wydawane.
Jak powiedział nam radny Bogdan Kosturkiewicz, poprzedni burmistrz Bochni, również w ostatniej kadencji nie doszło do zwiększenia liczby koncesji na sprzedaż alkoholu w Bochni.
W tegorocznym budżecie Bochni na wydatki w ramach Miejskiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Narkomanii 743 tys. 786 zł. W roku 2010 wydano na ten cel blisko 703 tys. zł.