Zaskoczeniem dla dziennikarzy był porządek dzisiejszego spotkania z przedstawicielami mediów zorganizowanego przez zastępcę burmistrza Małgorzatę Szczeparę. Zamiast pytać uczestnicy spotkania zostali wywołani do odpowiedzi. Temat: współpraca władz miasta i mediów na rzecz promocji i rozwoju Bochni. Wydźwięk tematu: w 100% pozytywny. Mam tylko dylemat: jak daleko mogę się posunąć?
Bochnia jest moim ukochanym miastem. Po kilku latach, w których mieszkałam w Lublinie i Krakowie z ogromną radością, pomimo małych obaw wróciłam właśnie tu gdzie się wychowałam. Bardzo zależy mi na tym, aby Bochnia była pięknym miastem o bogatej ofercie turystycznej i kulturalnej. Tak aby ci, którzy ją kochają mogli tu mieszkać, pracować i rozwijać się. Ci zaś, którzy ją odwiedzają – mogli podziwiać jej walory i dobrze wspominać spędzone w niej chwile.
Promocja i rozwój Bochni – dwa elementy na które szczególną uwagę zwraca Małgorzata Szczepara są ze względu na powyższe bardzo dla mnie ważne. Oto władze miasta powinny dbać – jak uważam – w sposób szczególny. Jednak współpraca w tej kwestii z dziennikarzami, o której mówiła dziś pani burmistrz wydaje mi się tematem bardzo trudnym, bo mnie, początkującego dziennikarza skłania do pytania o misję lokalnych mediów.
Niewątpliwie ich zadaniem jest wpływać na rzeczywistość poprzez przekazywanie informacji, edukację, czy prowokowanie do myślenia. Ideałem jest, by dbając o rzetelność i prostotę przekazu media pokazywały świat dokładnie takim jakim jest. W stosunku natomiast do władz miasta, zadaniem dziennikarza jest strzec interesów mieszkańców. Oznacza to sprawdzać jak ci, wybrani w demokratycznych wyborach wywiązują się ze swoich obowiązków i obietnic.
W uproszczeniu, pokazując bocheńską codzienność przekazujemy obraz jej pozytywnych i negatywnych aspektów. Te pozytywne z pewnością promują miasto, te negatywne – w moim mniemaniu je rozwijają. Problemy bowiem podejmowane przez kompetentnych ludzi w rozsądny sposób zmierzają w kierunku rozwiązania. Dociekliwość i nieustępliwość dziennikarza jest tu potrzebna o tyle, by odpowiedzialną z urzędu za dany problem osobę wywołać do odpowiedzi i lekko „pchnąć” do działania.
Rzetelna praca dziennikarzy każdego dnia więc przyczynia się do promocji jak i rozwoju miasta. Niestety czasem rozwój jest powolny i bolesny, a pokazywanie go opinii publicznej nie przyczynia się do tworzenia pozytywnej aury wokół miasta. Rozwój bywa bolesny dla promocji. Jedno przeczy drugiemu. W którą więc iść stronę i jak daleko się posunąć?
Pani W. Kucharska pisze:
„Dociekliwość i nieustępliwość dziennikarza jest tu potrzebna o tyle, by odpowiedzialną z urzędu za dany problem osobę wywołać do odpowiedzi i lekko „pchnąć” do działania” -a ja te słowa odczytuję jako propozycję daleko posuniętej „dziennikarskiej kreatywności i niezależności „….
…powiem więcej – ta propozycja, to instynkt samozachowawczy dziennikarza, bo nikt w dobie „demokracji społecznej pełnej odważnych postów (niestety głównie anonimowych)” nie będzie czytał miernych tekstów profesjonalnych dziennikarzy.
Ale trzeba też uczciwie przyznać, że wśród licznych „piórołapów” jest jednak wielu „dociekliwych i nieustępliwych” ludzi pióra umiejących „skłaniać kogo trzeba do działania” i współkreować zastaną rzeczywistość!!!
PS! „Urodzeni dziennikarze”, umieją celnie „zdiagnozować” rzeczywistość lub zmieniać ją, gdy zachodzi taka potrzeba znajdując celne słowo i właściwe zachowanie….