Jak czytam ten dzisiejszy fragment z Ewangelii to aż mi ciarki przechodzą po ciele. Wymagania wydają się ponad nasze siły, ale Jezus wiedział co robi wypowiadając te słowa, bo dziś sami widzimy jak wiele z tych słów odnosi się i do naszych czasów i są one wyzwaniem dla nas, abyśmy ciągle podejmowali trud życia orędziem Dobrej Nowiny.
„Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.
A tak wielu dziś woła, że Kościół musi, aby nie stracić swoich wyznawców, „odpuścić” sobie trochę, złagodzić nauczanie i nie być tak radykalnym wobec współcześnie żyjących, bo „już nie te czasy”. Jakże bardzo to wołanie wielu współczesnych „reformatorów” odbiega od tych słów Jezusa z dzisiejszego fragmentu Ewangelii.
O jak bardzo mylą się ci, którzy domagają się zmiany nauczania papieża, Kościoła. A może dobrze, że co jakiś czas Benedykt XVI przypomina, że trzeba nam wszystkim jeszcze więcej od siebie wymagać, że jeszcze trzeba nam wszystkim postawić większe wymagania odnośnie naszego życia, by stawało się one zgodne z wiarą i moralnością.
„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi”. A dziś tak łatwo chce się decydować o ludzkim życiu. Coraz częściej człowiek uważa, że to on ma prawo, a niekiedy obowiązek decydowania o życiu dziecka, starszego człowieka czy osoby kalekiej, która prosi o „prawo do dobrej śmierci”. A gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Boga, który jest Panem życia i śmierci? Czy przypadkiem o tym nie zapomnieliśmy!
„Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze…” Ilu z nas przychodzi do świątyni będąc „niepojednanymi” z bliźnimi? Ilu z nas ma serce zamknięte na drugiego człowieka, a składa ręce i przyjmuje Chrystusa do serca? Ilu z nas prosi Jezusa o miłosierdzie, a sami nie potrafią okazać miłosierdzia drugim?
„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa”. Wielu z nas może kpi sobie z tych słów, uważając, że to delikatna przesada, ale Jezus chciał uświadomić jedno, że wszelkie zło bierze się z pożądliwości, która może zawładnąć ludzkim sercem.
„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”. Czasem dochodzę do wniosku jak bardzo szarym jestem w tej posłudze bycia kapłanem, ale dzięki temu ciągle staram się jeszcze więcej od siebie wymagać i stawać się „klarownym” w swoim posługiwaniu i realizowaniu powołania.
A ty? Co dla ciebie oznacza bycie człowiekiem wierzącym? Czy zawsze starasz się mówić „Tak” – Bogu, a „Nie” – Złemu? Nie liberalni, ale radykalni w podjęciu Jezusowego nauczania wejdą do Królestwa Niebieskiego.
duszpasterz