Dzisiejszy fragment z Ewangelii rozpoczyna się od słów: „Nikt nie może dwom panom służyć”. Bóg domaga się od człowieka całkowitego oddania, a ważną przeszkodą do tego są dobra doczesne, wtedy, gdy stają się bożkami, gdy są konkurencją dla Boga, gdy stają się sensem i celem ludzkiego życia.
Możemy posiadać, ale ważne jest jak posiadamy? Zapytajmy siebie w głębi serca: na ile pogoń za dobrami materialnymi oddala nas od Boga, a czasem stoi na przeszkodzie do naszych „kontaktów” z Bogiem, czy też ich osiąganie odbywa się wbrew nauczaniu Chrystusa?
Powiem szczerze: kto jeszcze ma odwagę proponować żyć według tego ewangelicznego urywka lub tylko go cytować? Od pewnego czasu jest on po cichu ukrywany, tak jakby strona zawierająca go skleiła się z poprzednią, przez co nikt nie może jej odczytać.
Powód jest jasny. Jak można powtarzać, by nie martwić się o pożywienie i ubranie, gdy wokół nas miliony osób, którym brak jedzenia i ubrania? Niejednokrotnie przychodzimy na eucharystię, klękamy do modlitwy i nie potrafimy „zapomnieć” o tym, co spędza nam sen z oczu i nie pozwala skupić się na relacji z Bogiem.
Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na jedną rzecz. Cytowany urywek Ewangelii napomina nas, byśmy nie troszczyli się o nasz ubiór i nasz pokarm, nie zaś o chleb i ubranie brata. Nie chodzi o ignorowanie istotnych rzeczy potrzebnych do życia: chleba i ubrania.
Doskonałość polega na znajomości trosk jutra, ale równocześnie na pokonywaniu ich dzięki skrzydłom wiary. Opatrzność Boża, powołując do istnienia ptaki i kwiaty polne, wzięła na siebie troskę o zapewnienie im egzystencji.
Zbyt wielka troska o wszystko, co dotyczy doczesnego utrzymania, jest wyrazem małej, czyli słabej wiary. Obecność głodu na ziemi nie zaprzecza Bożej opatrzności, ale jest wezwaniem do oparcia relacji międzyludzkich na sprawiedliwości i braterskiej miłości. Oto nasze zadanie, abyśmy wzajemnie sobie pomagali, zauważali wokół nas potrzebujących.
I jeszcze jedna myśl. Każdemu z nas, przyjęcie w zaufaniu wszystkiego, co Bóg zsyła nie przychodzi łatwo. Jest w nas coś, co sprawia, że chcemy sami o wszystko się troszczyć i zabiegać. Gdy nie osiągamy tego, czego pragniemy, mamy także pretensje do Boga.
Dopiero w wieczności odkryjemy, jak głęboki sens miało to wszystko, co spotkało nas w tym życiu, że ostatecznym celem było zawsze nasze zbawienie. Trudno nam tak patrzeć na życie, bo ciągle zwycięża w nas ta myśl o „tu i teraz”.
Warto Bogu zawierzyć i w Jego ręce złożyć swoją przyszłość. Może te wszystkie troski, których doświadczamy, może te nasze trudności i wszystkie niedostatki dnia codziennego, są nam potrzebne i właśnie poprzez nie Bóg mówi do nas, byśmy Jemu służyli, a wszystko inne będzie nam dodane.
duszpasterz