Kamil Rynduch – czołowa postać czwartoligowego Bocheńskiego KS i jeden z najlepszych rozgrywających tych rozgrywek, sezon piłkarski ma już głowy. Wszystko przez ciężką kontuzję, której doznał w końcówce ligowego meczu z Wolanią Wola Rzędzińska (2-3).
To nie pierwsza poważna kontuzja pomocnika BKS. Kilka lat temu przez wiele miesięcy zmagał się z przewlekłą kontuzją mięśnia uda. Po wyleczeniu urazu swoją formę odbudował w barwach Czarnych Kobyle, skąd po zaledwie jednej rundzie powrócił do BKS.
Kamil Rynduch od chwili swojego powrotu przed kilkunastoma miesiącami do BKS jest centralną postacią drużyny trenera Marcina Leśniaka. To dzięki umiejętnościom młodego rozgrywającego, bochnianie potrafili płynnie przechodzić z obrony do ataku, zaskoczyć rywala niekonwencjonalnym rozegraniem piłki, w końcu skutecznie rozegrać stały fragment gry (zwłaszcza rzuty wolne).
W minioną sobotę, w ostatnich minutach przegranego meczu z Wolanią, Rynduch został brutalnie sfaulowany. Po badaniach okazało się, że … ” ma złamaną nogę w kostce, dokładnie kostkę przyśrodkową. Na pewno przerwa będzie długa. Raczej nie będę mógł skorzystać z usług Kamila w tej rundzie. Najważniejsze, żeby Kamil wyleczył się do końca, a nie próbował za wracać do gry z niedoleczoną kontuzją.„ – mówi trener BKS – Marcin Leśniak.
Jak drużyna poradzi sobie bez swojego dyrygenta? Będzie go na boisku brakowało, jednak w piłce nożnej takie rzeczy się zdarzają. Będziemy musieli trochę zmienić ustawienie, kadra liczy 20 zawodników będziemy szukać różnych rozwiązań – kontynuuje szkoleniowiec BKS. Najważniejsze, jak wcześniej powiedziałem, aby nie było z tym złamaniem żadnych komplikacji i żeby Kamil wrócił do gry najszybciej jak to jest możliwe .