„Nie bójcie się! Szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, zmartwychwstał!”. Nietrudno sobie wyobrazić, co stało się po tych słowach. Kobiety zbiegły co sił ze wzgórza, podkasawszy suknie, żeby się nie przewrócić.
Wpadły zdyszane do Wieczernika i zanim zaczęły mówić, każdy z obecnych zrozumiał, patrząc na ich twarze i oczy, że stało się coś niezwykłego. Jedna przez drugą zaczęły wołać: „Nauczyciel, Mistrz, Jezus, Jezus!” „Co Jezus?” „Zmartwychwstał, żyje!” „Grób, grób!” „Co z tym grobem?” „Jest pusty, pusty!”.
Pewnie w tym momencie ciarki przeszły apostołom po plecach. Czy oni w to od razu uwierzyli? Pewnie tak samo jak my w to wierzymy. Jednak oni mogli pobiec do grobu, mogli spotkać się ze Zmartwychwstałym, i ten dar Ducha Świętego, który ich w tym wszystkim oświecił. A my? Który to już raz przeżywamy Triduum Paschalne? Który to już raz poszliśmy w rezurekcyjnej procesji? Ile już razy obiecywaliśmy sobie, że po „tej spowiedzi” to już zacznę inaczej żyć. Ale ciągle nam to jakoś nie wychodzi. Jezus umarł za nasze grzechy, zmartwychwstał by nam objawić, że jest naprawdę Synem Bożym, ale … co to zmieniło w naszym życiu? Prędzej byśmy podważali fakt zmartwychwstania, czy też pustego grobu, aniżeli postanowili sobie, że chcemy odmienić nasze życie.
Każdego dnia słyszymy o nowych wydarzeniach, czytamy kolejne newsy, ale już tego samego dnia wieczorem wiadomości te są przestarzałe i jutro pojawią się nowe, które wyprą te dzisiejsze. Jednak z wiadomością o zmartwychwstaniu jest inaczej, minęło już bowiem dwadzieścia wieków, a ona nadal rozbrzmiewa jasna i świeża jak za pierwszym razem. „Jezus Chrystus, ukrzyżowany, powstał z martwych!” Uwierzmy w to, by piękniejszym stało się nasze codzienne pielgrzymowanie ku naszemu zmartwychwstaniu. Tego sobie i wam życzę.
Duszpasterz