Straż pożarna apeluje: drogi pożarowe na osiedlach bywają nieprzejezdne. Zastawiają je kierowcy swoimi samochodami. To w istotny sposób może opóźnić akcję ratowniczą.
Nie od dziś problemem w Bochni jest brak miejsc parkingowych. Jest on szczególnie dotkliwy dla mieszkańców osiedli. Kierowcy tłumaczą, że nie mają gdzie zostawić samochodu np. na noc. – Nie wszyscy mają garaże – mówią.
Strażacy zaś widzą sprawę od innej strony. Zaparkowane po obu stronach wąskich ulic pojazdy mogą uniemożliwić sprawną akcję gaśniczą. – Nam, ratownikom, zawsze chodzi o szybkość dojazdu, a nie o system prawny. Bo możemy sobie te samochody pousuwać i prawo nam na to zezwala, ale tu chodzi o szybkie dotarcie do osób potrzebujących. Chodzi o wjazd naszego ciężkiego sprzętu, drabin, podnośników – mówi Krzysztof Kokoszka, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Bochni.
Mieczysław Tomczyk, mieszkaniec jednego z bloków na os. Słonecznym, zwraca uwagę, że dojazd w porze wieczorowo-nocnej do budynku jest zablokowany. – Straż nie wjedzie, bo nie ma jak wjechać. Wszystko jest zablokowane, bo ludzie przyjeżdżają do domu. Przypuśćmy, że pali się w pierwszej klatce. Jak straż dojedzie? Nie ma żadnej szansy. Nie ma objazdu dookoła bloku, który powinien być.
W najbliższym czasie osiedla w Bochni mają zostać skontrolowane przez straż pożarną, policję i straż miejską pod kątem zastawiania dróg pożarowych przez samochody. Mandat za zablokowanie takiej drogi to 200 zł plus ewentualne koszty holowania.