Budowa bloku przez Irlandczyków w Bochni zdaje się stać pod znakiem zapytania. Inwestor skarży się na opieszałość urzędu, który ponad pół roku wydaje mu decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W czwartek wystąpił ze swoją sprawą podczas sesji.
Marek Widła mówił, że na „wuzetkę” czeka już blisko 7 miesięcy. Działka została zakupiona od miasta przez inwestora cztery lata temu w przetargu. Obecną sytuację przedstawiciel inwestora uważa za rzucanie kłód pod nogi. – Nie wiem, kto ma w tym interes prawny. W piątek rozmawiam ze swoimi szefami w Irlandii i będę znał decyzję, co dalej – mówił tuż po zakończeniu sesji.
Burmistrz Stefan Kolawiński uważa, że „wuzetkę” powinien był podpisać jeszcze w grudniu poprzedni burmistrz. – Nie byłem władny podpisać „wuzetki”, która nie była tworzona w czasie, kiedy nie byłem burmistrzem. Natomiast w okresie późniejszym pracownik odpowiedzialny za tę kwestię był na zwolnieniu chorobowym długi okres czasu. Na drugiej szali są protesty mieszkańców, które też trzeba słyszeć.
Mieszkańcy osiedla Jana, na którym blok ma powstać, nie ukrywają że woleliby na tym miejscu parking. – Jeśli powstanie duży blok, to wszystko zasłoni.
Marek Widła dodaje, że w tej chwili ma pozwolenie na budowę bloku 5-piętrowego, w którym ma się pomieścić 70 mieszkań.