Sporą część czasu radni miejscy poświęcili wczoraj na dyskusję nad rozwiązaniem komunikacyjnym przy skrzyżowaniu ul. Proszowska i Partyzantów. Przedstawiciele firmy, która miała przeprowadzić inwestycję argumentowali dlaczego do budowy ronda nie doszło, radni natomiast zarzucali im, że nie wywiązali się z umowy. Przebieg dyskusji w relacji TV.
Na mocy aktu notarialnego spisanego pomiędzy miastem a zarządcą galerii, firma CD Locum zobowiązała się do wybudowania na skrzyżowaniu ulic ronda. Wg. pierwotnej koncepcji miało to być rondo turbinowe, czyli takie po którym jazda odbywa się bezkolizyjnie, a pierwszeństwa ustępuje tylko włączający się do ruchu.
Takie rondo jednak wymagałoby kosztownego wykupu wielu działek przylegających do istniejącej tam drogi. Dlatego powstała koncepcja stworzenia tam mniejszego ronda, udało się też pozyskać niezbędne pozwolenia do jego budowy. Wymagało to jednak wyburzenia umiejscowionych w sąsiedztwie skrzyżowania dwóch budynków, ale także i podniesienia drogi na wysokość około 2 metrów, aby zniwelować różnicę poziomów jak dzieli ją od wysokości wiaduktu. Tu pojawiły się problemy z wykupem kolejnych działek od mieszkańców okolicy.
Na skrzyżowaniu zamiast ronda pojawiły się więc światła. Zdaniem przedstawicieli CD Locum, zdecydowały o tym względy społeczne.
Wg radnego Adama Korty problem jaki zaistniał należy podzielić na dwie sprawy. Sugerował, że jeśli firma CD Locum nie wywiązała się z umowy o budowie ronda, to miasto czy też zarządca drogi (w tym wypadku Zarząd Dróg Wojewódzkich) może ubiegać się o odszkodowanie.
Co do rozwiązania komunikacyjnego – radny zwraca uwagę, że z wszystkich analiz wynika że najlepszym rozwiązaniem ze względów bezpieczeństwa jest wybudowanie w tym miejscu ronda. Ale decydentem, co dalej w tej sprawie powinien być zarządca drogi.
Więcej w relacji TV.