Po tym, jak marszałek Marek Sowa sprzeciwił się zwiększeniu rezerwy powodziowej na zbiorniku w Dobczycach, wójt gminy Bochnia wystąpił do wojewody o unieważnienie decyzji marszałka.
Sprawa toczy się od zeszłorocznej powodzi. Uważamy nadal, że to zbiornik w Dobczycach był źródłem nieszczęścia, które dotknęło mieszkańców gminy Bochnia. Cikowice, Damienice, Proszówki zostały zalane przez Rabę, a naszym zdaniem było to efektem złego gospodarowania na tym zbiorniku. Nie zachowano stosownej rezerwy powodziowej i zbyt duże ilości wody wypuszczone z Dobczyc zalały te miejscowości – mówi Stanisław Bukowiec, zastępca wójta gminy Bochnia.
Zbiornik w Dobczycach został wybudowany w latach 1971-79, a decyzja o jego budowie spowodowana była ogromem strat wywołanych przez powódź, jaka dotknęła Małopolskę w roku 1970 – pisze do wojewody Stanisława Kracika wójt Jerzy Lysy.
Zdaniem wójta rezerwy powodziowe w wysokości 33 mln m sześc. przy całkowitej pojemności zbiornika 140 mln m sześc. to za mało (stanowi to zaledwie 23% pojemności). Administrator zbiornika postulował zwiększenie rezerwy do 40 mln m sześc. (czyli do 28% jego pojemności), jednak wojewoda Marek Sowa uznał, że skutkiem takiej decyzji byłoby pogorszenie jakości wody pitnej dla mieszkańców Krakowa.
Wójt gminy Bochnia skarży się w piśmie do wojewody, że bocheńskiemu samorządowi, odmówiono prawa strony w postępowaniu, przyznając je Krakowowi. Prosimy o potraktowanie naszej prośby, jako swoistego aktu rozpaczy i bezsilności – czytamy w piśmie.