Włodzimierz Bernacki, kandydat nr 1 na liście PiS do sejmu, odwiedził w środę Bochnię i zachęcał jej mieszkańców do poparcia swojej osoby. Pochodzi z Nowego Brzeska, które od powiatu bocheńskiego dzieli Wisła.
Włodzimierz Bernacki ma 51 lat, mieszka w Nowym Brzesku, z wykształcenia jest politologiem (dr hab.). Pracuje naukowo w Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2008 r. jest dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych. Na co dzień zajmuje się historią ustroju oraz historią myśli politycznej. Pracuje też w Państwowej Wyższej Szkole Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu.
Jego sympatie polityczne są konserwatywne. Do 2010 r. nie angażował się w politykę. Po katastrofie pod Smoleńskiem, w której zginął jego przyjaciel Janusz Kurtyka, przyjął propozycję wstąpienia do Prawa i Sprawiedliwości. Mówi, że były szef IPN wielokrotnie go namawiał do mocniejszego zaangażowania się w działalność publiczną.
Po 10 kwietnia odczułem to, co się wtedy stało jako coś bardzo prywatnego. To skłoniło mnie do uznania, że nie będę chciał odmawiać, jeśli ktoś poprosi mnie o zaangażowanie w przestrzeń publiczną.
Kandydat PiS mówi, że Bochnia jest mu bliska, że bywa tu regularnie kilka razy w miesiącu. Przyznaje, że znane mu są problemy Bochni i powiatu bocheńskiego. Zwraca uwagę na stały problem, czyli liczba zadań zleconych samorządom przez instytucje państwowe oraz ilość pieniędzy na realizowanie tych zadań. To jest ten problem, zwłaszcza w oświacie bardzo czytelny. Ale tych kwestii można więcej mnożyć.
Kandydat na posła chciałby równoważyć liczbę zadań powierzonych samorządom z ilością przeznaczonych na ten cel pieniędzy. Jako przyszły poseł Włodzimierz Bernacki chciałby mieć w Bochni swoje biuro i mieć stały kontakt z samorządowcami.