Trwający od pół roku remont dworca kolejowego utrudnia pracę tamtejszym taksówkarzom. Skarżą się, że władze miasta nie pomyślały wcześniej i nie wydzieliły im zatoki parkingowej. Zlikwidowano również telefon, na który dzwonili klienci chcący zamówić taksówkę.
Stwarzamy niebezpieczeństwo, bo stoimy praktycznie na ulicy – mówi Piotr Szczepanik. Nie ma oznakowania „początek postoju”, „koniec postoju”. Są miejsca od strony starych toalet, można było przenieść tam postój taksówek lub gdzieś naprzeciwko, bo jest coraz gorzej – mówi Dariusz Borowski.
Taksówkarze zwracają również uwagę na to, że pozbawiono ich telefonu, za pomocą którego klienci mogli taksówkę zamówić. Telefon, który opłacaliśmy w TPSA został odłączony i nikt nie chce wziąć odpowiedzialności, jak podłączyć nową linię. Skrzynka wisiała na budynku stacyjnym, później przenieśliśmy ją na własny koszt na słupek, po czym został w ogóle wykopany, zlikwidowany i zostaliśmy odcięci od telefonu. Nie możemy świadczyć usług na telefon – mówi Dariusz Borowski.
Bronisław Waśniowski obawia się, że osoby, które dzwonią na dotychczasowy numer, pod którym nikt się nie zgłasza, w pewnym momencie przestaną być klientami taksówkarzy. Mają do nas pretensje, że nie odbieramy telefonu – mówi.
Kierowcy taksówek zwracają też uwagę, że gdy zacznie padać śnieg, ich postój zostanie zasypany przez pługi odśnieżające ulicę. Taksówkarze chcą, aby porozmawiał z nimi ktoś z urzędu miejskiego. Mówią, że do tej pory zwracali się do jednego z urzędników, jednak sprawa nie znalazła rozwiązania.
Burmistrz Stefan Kolawiński nie kryje, że o sprawie słyszy po raz pierwszy. Zapewnia jednak, że podejmie działania „w trybie awaryjnym”.