Burmistrz Stefan Kolawiński uważa, że stacja paliw przy ul. Proszowskiej może być wizytówką tamtej miasta. Dodaje, że po wyroku uniewinniającym wszystkich oskarżonych „czas zakopać topory wojenne”.
Jedynym komentarzem, jaki mam do wyroku w sprawie Tankowni jest ten, że mogę powiedzieć chwała Panu Bogu, dlatego że sprawa ciągnie się już bardzo długi okres czasu – mówi burmistrz Stefan Kolawiński.
Gospodarz miasta uważa, że stacja paliw przy ul. Proszowskiej dobrze się wpisała w otoczenie i dobrze spełnia swoją rolę. Mówię o możliwości dokonania zakupu paliwa, wyjeżdżając w tamtym kierunku. Wydaje mi się, że obiekt jest jak najbardziej sensowny. Przecież – przypomnę – daje również zatrudnienie wielu osobom – dodaje burmistrz.
Zdaniem Stefana Kolawińskiego niepokojącym jest „to, że ciągle ten temat jest na nowo odgrzebywany”. Myślę, że najwyższy czas zakopać topory wojenne i po prostu zaakceptować to, co jest, umożliwiając normalne funkcjonowanie tego obiektu. Jest to bowiem obiekt, który generalnie może stanowić wizytówkę miasta w tamtym rejonie.
Wyrok Sadu Rejonowego w Dębicy w sprawie Tankowni zapadł 15 listopada. Sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych. Wcześniej sąd apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.