Jan Flasza promował książkę „Powiat bocheński – to warto zobaczyć” – galeria

W Muzeum w Bochni odbyła się promocja nowej publikacji dyrektora placówki, Jana Flaszy. Tym razem ukazuje on aktualne, choć pomijane przez wielu, piękno Bocheńszczyzny.

To już czwarta z cyklu książek Jana Flaszy, wydanych przez Starostwo Powiatowe w Bochni. Po publikacjach „Powiat bocheński – Miejsca, ludzie zdarzenia”, „Stanisław Fischer – odkrywca i miłośnik ziemi bocheńskiej” oraz „Piękno niedostrzegane, piękno zapomniane, piękno utracone. Krajobraz kulturowy powiatu bocheńskiego”, ukazujących historię ziemi bocheńskiej, Jan Flasza postanowił ukazać jej współczesny wyraz. Uczynił to z pomocą Wojtka Salamona, znakomitego fotografika, który w wielu zdjęciach uchwycił dyskretny urok naszej Małej Ojczyzny.

Jesień była bardzo łaskawa dla powstawania tej książki, bo mogliśmy sporo podróżować po powiecie bocheńskim, przemierzyliśmy wiele kilometrów, dotarliśmy do wielu miejsc. Ale też ta jesień była tak łaskawa, że nie ma w tej książce ani jednego zdjęcia zimowego, nad czym boleję, ale Wojtek [Salamon – przyp. red.], ponieważ mówi, że zima źle wygląda na fotografii, a wie co mówi, bo jest bardzo dobrym fotografem – mówił w czasie promocji książki Jan Flasza.

Punktem wyjścia do tekstów napisanych przez dyrektora Muzeum były właśnie fotografie Wojtka Salamona. Wcześniej Jan Flasza wydał książki ze zdjęciami Przemysława Koniecznego, Bogdana Mrówki, Marka Rynowskiego. Mam szczęście do współpracowników fotografów przy realizacji tych wydawnictw. Każdy z nich posiada wysokie umiejętności warsztatowe, ale tez każdy z nich posiada inną wrażliwość, inny sposób, inne patrzenie. Każdy fotograf widzi świat inaczej – kontynuował Jan Flasza.

Autor przyznał, że w czasie ekspedycji fotograficznych spotkał wielu ludzi, służących informacjami. Byli też tacy, którzy nie ukrywali swojego zaskoczenia fotografowaniem znanych im na co dzień obiektów. Zdarzyło nam się rozmawiać z tymi ludźmi parę razy i od nich słyszałem: „Proszę pana, ale jest tu u nas naprawdę coś ciekawego? Przecież tu nic nie może być ciekawego”. Ale później, wdając się z nimi w rozmowę, oni sami opowiadali o różnych rzeczach. I oni bardzo dużo o tych miejscowościach wiedzą, natomiast to są dla nich rzeczy zwyczajne. Czasem wydaje mi się, że trzeba kogoś, albo pewnej sytuacji, która pozwoli im spojrzeć na to miejsce, w którym żyją, z innej perspektywy, cudzymi oczami.