Mieszkańcy bloku nr 10 na os. Jana w Bochni twierdzą, że są zastraszani przez grupę młodych ludzi. Często wzywali policję i straż miejską, mówią jednak że efekt jest krótkotrwały. Rok temu w tym bloku doszło do zabójstwa.
Gdy powiem na mieście, że jestem zastraszona, każdy się mi pyta: a co, mieszkasz w „dziesiątce”? – przyznaje Michalina Pancerz. Wokół czwartej klatki nieustannie zbierają się podejrzane typy z całej Bochni, palą narkotyki, piją alkohol, a potem rozrabiają. Wyrywają ławki, kable, lampy przed blokiem, zakłócają spokój, nie jesteśmy w stanie przejść nawet w dzień do sklepu – mówi.
Zaczepiają przechodzących, było tu dużo wypadków, m.in. pobicia, groźby karalne. Używają wulgarnych słów – mówi jeden z mieszkańców bloku nr 10. Doszło do zabójstwa, ojciec zabił syna, doszło do samobójstwa, doszło do ciężkiego uszkodzenia ciała, naprawdę tu może dojść do strasznej tragedii – wylicza Michalina Pancerz.
Policja zna sprawę i ostatnio częściej wysyła patrole w stronę bloku nr 10. Jak jednak mówi Leszek Machaj, oficer prasowy bocheńskiej policji, jest problem z anonimowymi zgłoszeniami dotyczącymi niszczenia mienia. Ludzie boją się świadczyć. Zazwyczaj, aby sprawę doprowadzić do sądu, trzeba być świadkiem tego zdarzenia.
Sprawę osiedla Jana zna również straż miejska. Komendant Krzysztof Tomasik zwraca uwagę, że miejsce to pod względem interwencji nie odstaje w istotny sposób od innych osiedli. Podkreśla, że do zabójstwa doszło nie w przestrzeni publicznej, ale w mieszkaniu. Według strażników, pod blokiem nr 10 na osiedlu Jana nie przebywają osoby z innych części Bochni, a miejscowi.
Nasze patrole wykazują, że osobami, które dopuszczają się tych czynów, są mieszkańcy tego osiedla. To są dzieci mieszkających tam ludzi. Było kilka przypadków, że mieliśmy zgłoszenia o młodzieży spożywającej alkohol. Przyjechaliśmy na miejsce i okazało się, że osoba, która została ukarana była dzieckiem osoby zgłaszającej. Więc w pierwszej kolejności należałoby zwrócić uwagę na to, co robią nasze dzieci – mówi komendant
Mieszkańcy bloku nr 10 zwrócili się ze swoją sprawą do Kazimierza Ścisło, przewodniczącego rady miejskiej w Bochni. Ten podjął już pewne kroki. Prosiłem przewodniczącego komisji prawa i porządku publicznego o zwołanie w trybie pilnym tej komisji celem wyjaśnienia tych spraw. Chciałbym, żeby na tę komisję zostały poproszone osoby z komendy policji, ze straży miejskiej, z prokuratury – mówi Kazimierz Ścisło.
Mieszkańcy bloku nr 10 na os. Jana w Bochni domagają się zamontowania monitoringu. Straż miejska przewiduje lokalizację jednej z kamer na tym osiedlu, nie nastąpi to jednak w najbliższych tygodniach.