Podczas czwartkowej sesji radni zgodzili się na wystawienie pod młotek pierwszych działek w Bocheńskiej Strefie Aktywności Gospodarczej. Kontrowersje opozycji budził zapis o tym, że nieruchomości będą sprzedane w przetargu ograniczonym.
Uwagi na temat takiej formy przetargu już miesiąc wcześniej zgłaszał radny Bogdan Kosturkiewicz. Jego zdaniem pełna transparentność finansów publicznych wymaga, by i przetarg miał formę nieograniczoną. W przeciwnym razie miasto przyjęłoby na siebie ryzyko zakupu gruntów przez spekulantów, którzy zamiast na nim inwestować, będą go chcieli sprzedać z zyskiem – argumentował Kosturkiewicz.
Na problem zwrócił uwagę również radny Jan Balicki. Jego zdaniem władze zbyt śpieszą się ze sprzedażą działek. Sugerował, by głosowanie odłożyć na kilka miesięcy. Podkreślał, że powierzchnia Strefy to dwa razy więcej niż zajmuje Stalprodukt, który zatrudnia ok. 1,5 tys. osób. Nasza strefa zakwitnie, gdy będzie wybudowana autostrada – mówił radny, zwracając uwagę że teraz jest najgorszy okres na sprzedaż nieruchomości. Jako przykład podawał problemy ze sprzedażą choćby kamienicy przy ul. Rzeźnickiej, budynku po Pogotowiu Ratunkowym czy dawnego hotelu Florian.
Przewodniczący rady miejskiej Kazimierz Ścisło przekonywał, że pracując w Stalprodukcie widzi na co dzień, że kryzys jest w Polsce raczej wirtualny. Kryzys wywołują rządzący, żeby straszyć naród – mówił. Żeby ten skarb [działki w Strefie – przyp. pm] nie wyglądał jak ewangeliczny zakopany talent, który nie przyniósł żadnego efektu – odpowiadał radnemu Balickiemu burmistrz Stefan Kolawiński. Dodał, że chodzi nie tylko o sprzedaż działki i zdobycie pieniędzy, ale o wywołanie efektu kuli śnieżnej: za pierwszym inwestorem przyjdą kolejni.
Burmistrz przekonywał, że forma przetargu ograniczonego dotyczy wszystkich podmiotów, które mogą inwestować w Krakowskim Parku Technologicznym. Mówił, że firm zarejestrowanych w KPT jest ponad 100, zatem trudno mówić, że przetarg jest ograniczony. Te argumenty nie przekonały jednak byłego burmistrza, który miał wątpliwości, czy nie dochodzi do ustawiania przetargu. Jako przykład przywołał podpisanie listu intencyjnego przez burmistrza z jedną z firm w październiku 2011 r. Stefan Kolawiński bronił się, mówiąc że list intencyjny nie jest wiążący dla żadnej ze stron i z jego treści nie wynika, że nieruchomości zostaną sprzedane konkretnemu podmiotowi.
Radny Bogdan Kosturkiewicz złożył wniosek formalny o zmianę formy przetargu z ograniczonego na nieograniczony. Nie uzyskał jednak poparcia, wniosek przepadł w głosowaniu. Dwie uchwały o wystawieniu na sprzedaż działek w formie przetargu ograniczonego zostały przyjęte 12 głosami przy 7 głosach przeciwnych (w obradach brało udział 19 z 21 radnych).