We wtorek w Bochni odbyło się I Powiatowe Forum Oświatowe. Zorganizował je poseł Włodzimierz Bernacki. Przybyli na nie dyrektorzy szkół, nauczyciele, samorządowcy. Tematyka dotyczyła m.in. konsekwencji, jakie wynikają z podjętych w ostatnich latach reform oświatowych.
Obecny problem, z jakim borykają się samorządy, to niewystarczająca subwencja oświatowa. Właściwie każda gmina musi dokładać do prowadzenia szkół z własnego budżetu. Od nowego roku szkolnego ma być jeszcze gorzej. Ten temat dotknie zwłaszcza gminę Żegocina, która jako jedyna w powiecie bocheńskim prowadzi zespół szkół ponadgimnazjalnych.
Podczas forum była też mowa o skutkach reformy oświatowej Mirosława Handkego w rządzie Jerzego Buzka, który wprowadził trójstopniowy system kształcenia (szkoła podstawowa, gimnazjum, szkoła ponadgimnazjalna). Według prof. Andrzeja Waśko, byłego wiceministra oświaty w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, skutek reformy jest taki, że „rośnie nam pokolenie monad aspołecznych”.
Kolejnym punktem rozważań były kryteria awansu zawodowego nauczycieli. Obecnie ma on 4 stopnie: nauczyciel stażysta, kontraktowy, mianowany i dyplomowany. Aby pedagog mógł awansować, musi przejść procedurę administracyjną podobną do starania się o pozwolenie na budowę – zwracał uwagę Waśko.
Innym problemem oświaty jest jego zdaniem „samowola i dyktatura wydawców podręczników”. Rynek ten wart jest w Polsce 700 mln zł rocznie. Stąd w wyniku reformy Handkego wyrósł swoisty przemysł podręcznikowy, w którym jedynymi wygranymi są wydawnictwa i autorzy. Ci ostatni często są byłymi nauczycielami, którzy dokształcili się, by móc napisać kompendium wiedzy z danego przedmiotu. Ponieważ jednak nie prowadzą badań w danej dziedzinie, w efekcie mamy kiepskie podręczniki – mówił prof. Waśko. Dodawał, że są one kolorowe i ciężkie, a dzieci muszą nosić je w plecakach. Powstają też zeszyty ćwiczeń, których prowadzenie ogranicza się jedynie do wypełnienia drobnych fragmentów tekstu. Dzieci nie umieją pisać, dopiero na studiach uczymy ich interpunkcji czy gramatyki. Były wiceminister edukacji postulował utworzenie narodowego programu nauczania oraz wzorcowego podręcznika.
Padło też porównanie obecnego systemu edukacji do rynku usługowego. To – według prelegenta – skutek polityki oświatowej Katarzyny Hall. Wiedza stała się produktem konsumpcyjnym – mówił i dodawał, że niesłusznie: wiedzy nie ubywa, gdy ją przyjmuje. Wręcz przeciwnie. Szkoła stała się supermarketem. Błędem w organizacji oświaty jest też – jego zdaniem – ideologizacja szkoły (historia do 16. roku życia).
Konstatacja takiego stanu rzeczy jest gorzka: edukacja będzie stała na korepetycjach.