Mieszkańcy Damienic (gm. Bochnia) grożą blokadą drogi. W ten sposób walczą o budowę chodnika. O tym, że są zdesperowani świadczy baner z napisem „Chcemy chodnika, nie starosty polityka”.
Mieszkańcy mówią, że zwłaszcza w weekendy ruch przez Damienice jest nie do zniesienia. Kierowcy jadący z autostrady omijają korek w Łapczycy i wybierają alternatywny przejazd właśnie przez tę miejscowość.
Dzieci w ogóle nie mogą przejść na drugą stronę drogi do szkoły. Ciężarówka przejeżdża i dziecko praktycznie jest porywane z wiatrem. Naprawdę jest bardzo, bardzo niebezpiecznie – mówi jedna z mieszkanek.
Uczniowie miejscowej szkoły przyznają, że nie jest im łatwo pokonywać drogę z domu do szkoły. Szczególnie jak wracamy ze szkoły, ludzie jadą z pracy i jest bardzo niebezpiecznie. Pogłębiono jeszcze teraz rowy i w ogóle nie ma pobocza, żeby przejść – skarży się jedna z uczennic.
Na odcinku od Proszówek do Stanisławic jest konieczność budowy chodnika. Jest bardzo wąsko, a natężenie ruchu jest ogromne. W Stanisławicach były ze 2 potrącenia śmiertelne – mówi pan Władysław.
Użytkownikami są dzieci dochodzące do szkoły w Damienicach, rowerzyści. Sama nieraz jeżdżę z duszą na ramieniu do Proszówek, dlatego że kierowcy jeżdżą szybko, wyprzedzają na trzeciego, jest bardzo niebezpiecznie. Poboczy nie ma, po obu stronach drogi są dość głębokie rowy. Ruch jest nie do zniesienia, jak światła z autostrady puszczają, to całe sznury samochodów jadą. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś się nad nami zlitował? – zastanawia się Bożena Woźniak, sołtys Damienic.
Wiele wskazuje na to, że blokada drogi powiatowej jest tylko kwestią czasu. Mieszkańcy są doprowadzeni do tego, że jeżeli starostwo nic w tej kwestii nie zrobi, są zdesperowani i powiedzieli że wyjdą na drogę – dodaje sołtys.
Tomasz Całka, wicestarosta bocheński, zapewnia że trwają przygotowania do budowy chodnika. Zleciliśmy wykonanie dokumentacji projektowej na ponad 1,6 km chodnika od Warsztatów Terapii Zajęciowej w Proszówkach do jednego ze skrzyżowań na Damienice. Na razie wybudowano 150 m chodnika.
Wicestarosta dodaje jednak, że w budżecie powiatu nie ma pieniędzy na ten cel. Według jego szacunków chodzi nawet o 1,5 mln zł. Dlatego władze powiatu chcą, żeby do inwestycji dołożyła się gmina Bochnia, na terenie której leżą Damienice. Zawsze były deklaracje, poruszane na wielu zebraniach, że wójt gminy Bochnia jest zainteresowany dalszą realizacje tego chodnika. Dlatego nie jest dla nas zrozumiałe, dlaczego wójt nie chce dołożyć się do jego realizacji, jak to robią inni wójtowie – dodaje Tomasz Całka.
Wójt Jerzy Lysy wyjaśnia, że gmina Bochnia jesienią wystąpiła o przejęcie dróg powiatowych na swoim terenie. Spotkała się jednak z odmową. W tym kontekście narzekania starosty, że nie dajemy mu gminnych pieniędzy na jego drogi jawią się jako ponury żart. Zachowuje się, jak pies ogrodnika: sam nie jest w stanie zeżreć problemu, jakim są niewątpliwie drogi powiatowe, a jednocześnie nie pozwala gminom przejąć tych dróg. Rozumiem, że w kontekście jest jedna wielka obawa: po prostu wszystkie gminy z czasem odbiorą te drogi i inne kompetencje i okaże się, że powiaty są nikomu niepotrzebne. A proszę pamiętać, powiat bocheński to w tej chwili blisko 200 osób zatrudnionych w samym urzędzie – mówi wójt.
Wójt dodaje, że gmina wielokrotnie deklarowała dofinansowanie budowy chodnika w Damienicach. Nasze wnioski łącznie z deklaracjami finansowymi spływały od 5-6 lat. Co roku są one bagatelizowane, wręcz mówiąc kolokwialnie olewane. Nie chodzi o to, ze samorząd gminy może mieć z tego tytułu pretensje. To ludzie mają ogromne pretensje. Uważam, że jakikolwiek protest w tej chwili tam by się odbył, to będzie on protestem słusznym. I my ten protest popieramy – dodaje Jerzy Lysy.
Mieszkańcy Damienic mają nadzieję, że władze powiatu oraz gminy dojdą do porozumienia. Nie wiem, o co chodzi, o to kto jest ważniejszy? Bo ma drogę? A cierpi kto? Ten, którego dotyczy sprawa – konkluduje mieszkanka Damienic.