Podwykonawcy autostrady A4 blokowali krajową „czwórkę” w Moszczenicy. W ten sposób domagali się zapłaty za wykonaną pracę. Na szczęście nad sytuacją panowała policja.
Dlaczego blokujemy? Zostaliśmy oszukani. Firmy stoją na granicy bankructwa. Firmy, które stworzyły miejsca pracy nie mają funduszy na dalszą działalność – mówi Jerzy. Poldim zalega nam kwotę, której nie możemy zbagatelizować. Oszukano nas bardzo za ciężką pracę. Prace były wykonywane w okolicach stycznia-lutego, gdy były bardzo duże mrozy, a niestety doceniono nas bardzo przykro – dodaje Irena.
Nie wszyscy kierowcy byli z protestu zadowoleni. Stoimy i nie zarabiamy. Oni już zrobili swoje, teraz czekają na zapłatę. Wydaje mi się, że powinni protestować w jakiś inny sposób. Nie blokować drogi tylko iść pod urzędy. Bo teraz to oni robią na złość nam, kierowcom – mówi Adam, kierowca ciężarówki. Inni kierowcy tirów jednak solidaryzowali się z protestującymi. Okazywali to za pomocą klaksonu oraz podniesionego kciuka.
O płynność ruchu dbali policjanci. Wpuszczali na 5 minut protestujących na przejście dla pieszych, po czym sami kierowali ruchem. Dzięki temu korki były znacznie mniejsze niż zwykle o tej porze w piątek. Utrudnienia trwały do godz. 14.15.
To już druga blokada krajowej czwórki koło Bochni. W 2009 r. drogę zablokowali mieszkańcy Łapczycy, domagając się budowy obwodnicy miejscowości. Protest nie przyniósł żadnego rezultatu. Czy w sprawie podwykonawców będzie inaczej?