Z pięciu planowanych w Małopolsce łączników autostradowych bocheński jest najgorzej przygotowany – wynika ze spotkania, jakie odbyło się w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie. Władze miasta i powiatu przez kilka lat opowiadały ludziom różne dyrdymały – komentuje Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia.
10 września w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie odbyło się spotkanie w sprawie przygotowania wniosku o środki unijne na budowę tzw. łączników z autostradą A4, której budowa na odcinku Kraków–Tarnów zakończy się w 2013 roku.
Potwierdziła się smutna prawda, że spośród pięciu łączników, najgorzej przygotowana jest pod względem formalno-dokumentacyjnym inwestycja komunikacyjna w Bochni, w wersji forsowanej przez burmistrza i starostę. Pragniemy poinformować opinię publiczną, że mimo wątpliwej satysfakcji, jaką może mieć teraz wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy, złożył on ponownie zainteresowanym samorządom powiatu bocheńskiego propozycję wspólnej realizacji łącznika według odrzuconej kiedyś przez Miasto i Powiat koncepcji – komentują urzędnicy gminy Bochnia.
W gorzkich słowach na temat kluczowej dla miasta i powiatu bocheńskiego inwestycji wypowiada się również wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy. Oto pełna wypowiedź z materiału prasowego rozesłanego dziś do mediów:
Od wielu lat prosiliśmy bocheńskie starostwo oraz władze samorządowe miasta Bochni – bez względu na to, kto w tym czasie był starostą i burmistrzem – aby wspólnie wybudować łącznik autostradowy wg koncepcji, która przez 30 lat widniała w planach zagospodarowania przestrzennego, zarówno gminy Bochnia, jak też miasta Bochni i gminy Rzezawa. Była to trasa najkrótsza, prosta i logiczna, wiodąca z drogi krajowej nr 4, od skrzyżowania koło Blachstalu w Gorzkowie, następnie przez przejazd kolejowy w kierunku północnym i dalej Łąkami Gorzkowskimi, aż do skrzyżowania dwóch dróg powiatowych w Krzeczowie. Budowalibyśmy więc drogę w większości po trasie dróg istniejących, czyli tanio. Gmina Bochnia była żywotnie zainteresowana tą inwestycją i deklarowała nawet poważny udział finansowy, gdyż ten łącznik zapewniłby także bezkolizyjny dojazd do gminnych terenów przemysłowych w Gorzkowie, za torami kolejowymi. Ważnym partnerem mogło być PKP, gdyż miało środki unijne na modernizację istniejących przejazdów, jak np. ten w Gorzkowie.
Z niewiadomych dla mnie względów koncepcję zmieniono. Według planów forsowanych przez powiat i miasto, łącznik ma teraz przebiegać przez tereny kompletnie dziewicze: mokradła, bagna i łączyć się z ulicą Krzeczowską. Od samego początku mówiłem, że jest to zadanie znacznie droższe, a więc mniej realne. Dziś okazało się, że całkiem nierealne. Kolejne ekipy kurczowo trzymają się tej koncepcji. Jestem zbulwersowany tym, że władze miasta i powiatu przez kilka lat opowiadały ludziom różne dyrdymały i obiecywały interwencje partyjnych posłów, ministrów itp., itd., którzy mieli wyręczyć lokalne samorządy.
Dzisiaj osoby bezpośrednio odpowiedzialne za obecny stan, nagle się wyciszyły. Dla mediów obowiązuje wersja: „no przecież Bochnia będzie mieć zjazd z autostrady”. Oczywiście, ale będzie tam można dojechać zatłoczonymi już dziś ulicami Poniatowskiego lub Wygodą i Krzeczowską, które nawet nie zostaną w tym celu zmodernizowane. Dodatkowym horrorem dla kierowców, będzie rozpoczynana za kilka miesięcy budowa tunelu pod torami i wyłączenie z ruchu na wiele miesięcy części ulicy Krzeczowskiej. Wielka prowizorka, jak to bywa, funkcjonować będzie nawet wtedy, gdy historia zmiecie ze stanowisk decydentów, którym kiedyś zabrakło wyobraźni i którzy się po prostu skompromitowali.
Ostatni raz władze miejskie zajmowały się łącznikiem na etapie kampanii wyborczej, czyli mniej więcej dwa lata temu. Później wszystko kompletnie ucichło. Ciągle jednak w starostwie i magistracie żyje koncepcja, która… nie będzie realizowana przez najbliższych kilkadziesiąt lat.
Dla łącznika nie ma dokumentacji technicznej, nie ma decyzji środowiskowej (!). Nawet faza koncepcyjna nie została zakończona. Dalej jesteśmy dosłownie i w przenośni w krzakach. Ubolewam, że kiedy próbujemy rozmawiać merytorycznie, nie znajdujemy jakichkolwiek partnerów do rozmowy.
Na wycofanie się z głupich decyzji nigdy nie jest za późno. Nie jest grzechem popełnić błąd, lecz trwać w nim z uporem godnym lepszej sprawy. Dlatego trzeba wrócić do najprostszej i najtańszej koncepcji łącznika. Samorząd gminy Bochnia jest zwolennikiem podjęcia natychmiastowych działań i rozmów z samorządami i mieszkańcami, którzy deklarują przekazać na ten cel bezpłatnie 12 kolejnych sąsiednich działek na Łąkach Krzeczowskich.
Przy okazji potwierdza się opinia, głoszona przez znaczną część społeczeństwa, że powiaty nie spełniły – tak jak w tym przypadku – pokładanych w nich nadziei i powinny być zlikwidowane. Drugi wniosek to pilna potrzeba połączenia miasta z gminą, która je bezpośrednio otacza, gdyż tylko wspólnie taki organizm ma szansę na sprawne funkcjonowanie i dobry rozwój. Weźmy przykład z Brzeska, Wieliczki i Niepołomic.