Od 1 stycznia 2013 roku Rejonowe Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Bochni sp. z o.o. funkcjonować będzie z nowymi właścicielami. Będą nimi Gmina Bochnia (w 87% udziałów) oraz Miasto i Gmina Nowy Wiśnicz (13% udziałów).
Zgodnie z zapowiedzią złożoną na początku obecnej kadencji samorządowej, podjęta została uchwała o rozwiązaniu się dotychczasowego właściciela spółki – Związku Rejonowego Gmin ds. Komunikacji Rejonu Bocheńskiego. Proces ten trwać będzie aż do zakończenia wszystkich rozliczeń.
Utworzony przez cztery sąsiednie gminy Związek Komunalny powstał w 1994 roku i przez blisko 20 lat był jedynym właścicielem przedsiębiorstwa RPK. Przewodniczącymi Zgromadzenia Związku byli kolejni burmistrzowie Bochni, a więc: Teofil Wojciechowski, Wojciech Cholewa i Bogdan Kosturkiewicz (który paradoksalnie podkreślał, że Miasto nie ma wpływu na działalność Związku). Trzy lata temu samorządy miasta Bochni i gminy Rzezawa wystąpiły ze Związku. Okazało się, że miasto Bochnia wolało ponieść ogromne koszty stworzenia własnej firmy, która relatywnie jest bardziej dotowana (1 mln zł przy 300 tys. wozokilometrów rocznie) niż „stare” RPK (1,5 mln przy 800 tys. wozokilometrów rocznie). Natomiast gmina Rzezawa obsługiwana jest przez prywatnych przewoźników, z których – jak słychać – mieszkańcy nie zawsze są zadowoleni. Jest to jednak skutek suwerennej decyzji tamtych samorządów – mówi Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia, a jednocześnie przewodniczący zarządu Związku Komunalnego.
Należy podkreślić, że wszystkie osoby pełniące funkcje w Związku Komunalnym przez cały okres jego działalności, nigdy nie pobierały z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. Zatrudniony był wyłącznie skarbnik na umowę-zlecenie (pracownik UM Bochnia), gdyż tak nakazywały przepisy.
Nowa formuła właścicielska powoduje, że udziały w przedsiębiorstwie będą mogły teraz zakupić również inne gminy (oprócz dotychczasowych właścicieli), a także osoby prawne i fizyczne.
RPK to dobre przedsiębiorstwo, chcemy więc, aby nadal funkcjonowało. Podstawową kwestią jest bowiem zapewnienie bezpiecznej komunikacji, która z definicji musi być dotowana, gdyż stosujemy ulgi dla uczniów, studentów, emerytów i prowadzimy obsługę na tzw. nieekonomicznych trasach i poza godzinami szczytu. Prywatni przewoźnicy z zasady tego nie robią i wykonują usługi, w których nadrzędnym celem jest zysk – dodaje Jerzy Lysy.
Powyższa zmiana nie wywoła żadnych niedogodności dla pasażerów, natomiast jest szansą na rozwój firmy.