Pieniądze na monitoring miejski stopniały o połowę. Pierwotnie burmistrz zaplanował na ten cel 1,5 mln zł. Ostatecznie z tej kwoty zostało 750 tys. zł.
Mieszkańcy os. Jana w Bochni już od roku domagają się poprawy bezpieczeństwa w swoim otoczeniu. Ich zdaniem zdecydowanie przyczyniłyby się do tego właśnie kamery. Monitoring by w tym pomógł, że policja miałaby rozeznanie. Byłoby mniej interwencji, bo wszystko byłoby widoczne – mówi jeden z mieszkańców.
Obcięcie kwoty zapisanej w budżecie na monitoring krytykuje Kazimierz Ścisło, przewodniczący rady miejskiej. Byłem i jestem za tym, żeby monitoring został wykonany w jednym roku w całości. Wtedy mielibyśmy wizję poszerzenia go na przyszłe lata. Widzielibyśmy, gdzie jest potrzeba dołożenia kamer, bo mieszkańcy na pewno by zgłaszali, zgłaszałaby policja, straż miejska. Teraz rozkładamy to na dwa lata, nie wiemy, jak to wyjdzie i też zrobi się z tego niedosyt części mieszkańców, bo nie wszyscy będą mieć zrobiony monitoring w jednym roku – mówi Kazimierz Ścisło.
W podobnych słowach wypowiada się radny Adam Korta. Kolejny raz muszę powiedzieć, że chyba panu burmistrzowi zabrakło odwagi i determinacji w realizacji tego zadania. W pierwszej wersji projektu budżetu zabezpieczona była kwota 1,5 mln zł, a w ciągu jednego miesiąca ta inwestycja stopniała o ok. 750 tys. zł. Nie wiem z jakich przyczyn. Czy błędnie została oszacowana ta inwestycja? Nie sądzę. Bardziej obawiam się, że były naciski różnych osób na pana burmistrza, żeby tę inwestycje nie realizować w jednym roku tylko w kilku latach. W mojej ocenie decyzja błędna, ponieważ jestem zwolennikiem wykonania tego zadania w ciągu jednego roku. Obawiam się bowiem, że urządzenia kupowane za 2-3 lat nie będą kompatybilne z kamerami montowanymi w pierwszym roku – mówi radny opozycji.
Orędownikiem uszczuplenia pieniędzy na monitoring był radny Maciej Fischer. Argumentował, że za zaoszczędzone pieniądze można wykonać inne inwestycje, a na początek budowy monitoringu wystarczy mniej niż milion zł. Wiem, że za tę kwotę można zrobić bardzo dużo, np. przygotować profesjonalne studio monitoringu, a później z wolnych środków albo ze środków od sponsorów dokładać kamery tam, gdzie będzie taka potrzeba – mówił w rozmowie z Moja Bochnią Maciej Fischer kilkanaście dni temu.
Ostatecznie burmistrz Stefan Kolawiński złożył autopoprawkę do projektu budżetu, w której kwotę na montaż kamer obciął o połowę. Gospodarz uważa, że po przetargu budowa monitoringu w Bochni może okazać się tańsza niż pierwotnie zakładano. Nawiążę tylko do przetargu, który odbył się na zagospodarowanie Strefy Aktywności Gospodarczej, kiedy zaplanowane do wydatkowania ponad 43 mln zł na ten cel stopniały do poniżej 16 mln zł. Więc trudno jednoznacznie powiedzieć, czy te 750 tys. zł, które zostały zapisane w budżecie, wystarczą na połowę monitoringu, czy też nie. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: cały kraj, w sumie chyba i cała Europa, jest w kryzysie. Obserwujemy spadki cen, i to w branży budowlanej, i każdej innej, drogowej. Materiały tanieją, robocizna tanieje. Może być i tak, że te 750 tys. złotych wystarczy na znacznie więcej niż tylko połowa realizacji tego przedsięwzięcia – mówi burmistrz.
Monitoring w Bochni ma obejmować ponad 30 kamer, które zostaną zamontowane w centrum miasta oraz na osiedlach. Osobnym systemem zostanie objęty Park Uzbornia, którego rewitalizacja trwa od ponad roku. Od niespełna roku kilka kamer jest zamontowanych na odnowionym dworcu kolejowym.