BSAG: firmy z zewnątrz zagrożą bocheńskiemu biznesowi?

Strefa gospodarcza Bochni, w której tak wielu pokłada nadzieję, może wpędzić w tarapaty lokalny biznes. Tak uważa szef Bocheńskiego Związku Pracodawców.

Edward Sitko, prezes Bocheńskiego Związku Pracodawców wypowiada się m.in. na temat BSAG. Patrzę na to dość krytycznie. Przykład dwóch sprzedanych działek jest nie do końca dla mnie satysfakcjonujący. Bo Werner Kenkel, który wchodzi z opakowaniami tekturowymi ma zatrudnić w pierwszym okresie 40 osób, następnie 60 lub 80. Natomiast są dwie wytwórnie opakowań, jedna w Bochni, druga w Wiśniczu i powiem szczerze, boję się o ich przyszłość – mówi.

Szef Bocheńskiego Związku Pracodawców dość krytycznie recenzuje pracę lokalnych samorządowców. Nie zawsze działania naszych władz miasta są adekwatne do potrzeb naszego rynku pracy i nie tylko. Bo jeżeli Werner Kenkel zatrudni 80 osób, a tu straci pracę 80 osób, to się nie przekłada na żaden sukces. Rozmawiamy z władzami miasta i prosimy, żeby – jak organizujemy strefę aktywności gospodarczej – brać pod uwagę branże. Bo nie może być tak, że swoich wykończymy, wprowadzając firmy z zewnątrz. Ktoś, kto w Bochni dochodził do jakiegoś poziomu, jeżeli chodzi o swój biznes, włożył oszczędności całego życia, temu się podporządkował on i jego rodzina i nagle jest nieciekawa sytuacja. Nie wiemy, jak to się rozwinie, gdy wejdzie Kenkel. Mówi się, że będą zaopatrywać sieciówkę. W porządku, ale jak ja założę biznes, handel opakowaniami tekturowymi i pójdę do Kenkela i powiem: „proszę mi sprzedać”, to mi sprzeda. Więc takie działania niekiedy nieprzemyślane mogą doprowadzić do tego, że wylejemy dziecko z kąpielą.

Podobne obawy co do losu obecnie działających w Bochni firm ma jeden z przedsiębiorców. Strefa jest skierowana raczej do firm, które są z zewnątrz. I nawet bym się zastanawiał, czy nie będą one konkurować z naszymi firmami. Oczywiście Strefa Aktywności Gospodarczej jest to przedsięwzięcie rozłożone na długie lata i uważam, że ono przyniesie profity dopiero za parę lat. Natomiast jesteśmy torpedowani niesamowitymi podatkami. Przykładowo wyliczyłem, że od samochodów ciężarowych jest w tej chwili sześć różnych podatków – mówi Zbigniew Kącki, współwłaściciel firmy Agrochemik, która na rynku w Bochni działa od 24 lat.

Przykro mi jako bochnianinowi patrzeć na to, co robi Brzesko, jak to się wszystko rozwija, że wszystko jest prężne i widać że są dobrzy gospodarze. Nie wiem, skąd się to bierze, ale w Bochni jakoś brak tego zapału, żeby pokazać ją w świetle ogólnopolskim, a nawet europejskim jako miasto współczesne, XXI w. Taka jest moja opinia. Chcemy w tym pomagać, dlatego nasze pomysły idą w tym kierunku, żeby tę Bochnię jakby wyidealizować w skali całego województwa – konkluduje Edward Sitko.