Tomasza często – trochę niesprawiedliwie nazywamy niewiernym. Rysuje się wtedy podział, pozostałych dziesięciu to dobrzy, gorliwi wyznawcy, a On? Jednak sami Apostołowie wcale nie byli skorzy do wiary.
„Uwierzyłeś Tomaszu, bo mnie ujrzałeś”
Tomasza często – trochę niesprawiedliwie nazywamy niewiernym. Rysuje się wtedy podział, pozostałych dziesięciu to dobrzy, gorliwi wyznawcy, a On? Jednak sami Apostołowie wcale nie byli skorzy do wiary. Nie uwierzyli przecież kobietom mówiącym im o zmartwychwstaniu, „Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary. Jednakże Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało”.
Spróbujmy na Tomasza popatrzeć inaczej – jako na naszego dobroczyńcę. Co On nam dał? Twarde dowody! Nie był On niedowiarkiem – ale nie był również charyzmatykiem. Dzięki jego dążeniu do dowodów mamy coś więcej niż „widzenie zmartwychwstałego Pana” – stwierdzenie fizycznej obecności.
„Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku”. Wiemy, że Apostołowie nie ulegli zbiorowej halucynacji. Prawda o Zmartwychwstaniu jest centrum chrześcijaństwa, ponieważ, jak mówi św. Paweł: „jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach”.
Większość ludzi jest tak skonstruowanych, że potrzebuje argumentów. Dlatego też, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, „Wiele znaków i cudów działo się przez ręce Apostołów wśród ludu”. To nie były znaki dla popisu, poklasku, ale argumenty za głoszoną przez nich wiarą. Miały być potwierdzeniem dla słuchających ich. I były! Wiele osób potrzebuje bardziej namacalnej obecności, stąd w Kościele relikwie, sanktuaria, cuda, objawienia. Pan Bóg świadom naszej ułomności schodzi do nas, w materialnych dowodach.
„Fides quaerens intellectum” jak mówił św. Anzelm z Canterbury – wiara szuka zrozumienia. I nie ma w tym nic złego. Wiara powinna być świadoma, przemyślana i spójna z naszym postępowaniem.