Telewizja TTV wyemitowała materiał, z którego wynika że w Nowym Wiśniczu miało dojść do wyłudzenia publicznej pomocy należnej dla podmiotów i osób poszkodowanych przez powódź w 2010 r. Z kolei przedstawiciele wiśnickiego magistratu mówią o telewizyjnej nagonce i brudnej kampanii politycznej.
Firma żony burmistrza Nowego Wiśnicza oraz firma jego syna dostały 100 tys. zł pożyczki powodziowej przyznawanej poprzez Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego. Była ona częściowo umarzalna (w 75 procentach) na mocy rządowego programu pomocy ofiarom powodzi z 2010 r. Ponieważ jednak w okolicy wiśnickiego Rynku powódź nie wystąpiła (centrum miasteczka jest na wzniesieniu), dziennikarze TTV zaczęli się zastanawiać, czy nie doszło do nadużycia.
Burmistrz miasteczka wyjaśnia w materiale, że chodzi o zalanie podziemnej części zabytkowego budynku, nie zaś o powódź. Podobną argumentację można znaleźć na jednej z wiśnickich stron internetowych.
W budynku przy ulicy Rynek 20, gdzie prowadzona była działalność gospodarcza przez żonę i syna burmistrza, w wyniku gwałtownych odpadów deszczu, a także podniesienia poziomu wody w kanalizacji burzowej doszło do zalania zabytkowych XVII-wiecznych piwnic oraz części budynku w której mieścił się sklep. Po spełnieniu wymogów jakie stawiała Agencja Rozwoju Regionalnego, kilkoro przedsiębiorców z terenu Gminy Nowy Wiśnicz otrzymało pożyczkę częściowo umarzalną. Żadnego z dokumentów w tej sprawie nie podpisywał Burmistrz Nowego Wiśnicza, co oświadczył na sesji Rady Miejskiej odpowiadając na pytanie opozycyjnego radnego Mirosława Chodura – czytamy na stronie wisnicz24.pl, związanej z wiśnickim magistratem.
Reporterzy TTV podkreślają w swoim materiale, że firmy należące do żony oraz syna burmistrza Wiśnicza były jedynymi w okolicy, które wystąpiły o preferencyjną pożyczkę. Przy okazji ujawniono, że sprawą zajmuje się prokuratura pod kątem ewentualnego oszustwa kredytowego. Przedstawiciel prokuratury w Dąbrowie Tarnowskiej powiedział w programie, że z opinii biegłego z zakresu budownictwa wynika, że uszkodzenia powstałe w XVII-wiecznej kamienicy nie mogły mieć związku z powodzią.
Oczywistym jest fakt, że w tym miejscu nie było żadnej fali powodziowej ale poprzez dwa zewnętrzne otwory pomiędzy murem od strony wschodniej a wschodnią ścianą budynku w czasie wielodniowych opadów poprzez zewnętrzne drzwi olbrzymie ilości wody wypełniły XVII-wieczne piwnice, niszcząc także ułożoną tam kanalizację, która odnawiana była na koszt własny inwestora dla możliwie szybkiego udrożnienia funkcjonowania budynku – czytamy na stronie wisnicz24.pl.
Autor artykułu pt. „Telewizyjne uderzenie w rodzinę” (tekst jest anonimowy) konstatuje: W trybie dostępu do informacji publicznej, redaktor telewizji sprawdzał dokumenty z 1998 roku oraz karty projektu na bazie którego zrealizowana została odbudowa XVII-wiecznego budynku pierwszego architekta Wiśnicza, Macieja Trapoli. Inspirowany i kierowany przez opozycyjnego brata żony burmistrza, prowadzi telewizyjną nagonkę na najbliższych z jego rodziny wpisując się w ten sposób w działania grupy, która podjęła walkę polityczną. Szkoda, że tej ekipy nie było w 1998 roku, kiedy rozpoczynała się odbudowa tzw. Koniuchówki i bez żadnego wsparcia ze strony konserwatora zabytków został z prywatnych funduszy odtworzony XVII-wieczny budynek w zabytkowym centrum Wiśnicza, szkoda, że „żądna sensacji stacja telewizyjna” nie potrafi w obiektywny sposób popatrzeć na realia Wiśnickiego życia społecznego, szkoda, że w ten sposób próbuje się podważyć uczciwość drugiego człowieka. Proponujemy dla tego typu programów nowy tytuł np. TV-nagonka.