Gmina Bochnia wypowiedziała miastu umowę dzierżawy magistrali wodociągowej. Chodzi o kilka dzielnic, do których woda była doprowadzana gminnymi rurami, użyczonymi nieodpłatnie miastu. „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” – tłumaczy swoją decyzję wójt Jerzy Lysy.
Magistrala, z której zasilane były południowe osiedla Bochni, biegnie przez Las Kolanowski i ma kilka kilometrów długości. Kosztowała nas kilka milionów złotych, jest to potężne urządzenie, rura o przekroju 225 mm na długości kilku kilometrów. Kiedy trzeba było budować i wyciągać kasę, wtedy miasta nie było, ale jak trzeba skorzystać, to miasto jest bardzo chętne do korzystania.
Wójt gminy Bochnia zwraca uwagę, że miasto dwukrotnie wykazało nielojalność wobec gminy. Nie zapłaciło swojego udziału w remoncie kładki w Damienicach (ok. 200 tys. zł) oraz naliczyło nienależny – jego zdaniem – podatek od budynku po hotelu Florian (ok. 50 tys. zł). Dlatego jesienią ubiegłego roku wypowiedział umowę dzierżawy magistrali wodociągowej.
Z tej magistrali zasilane są budynki w Dołuszycach, Kurowie i w części w Kolanowie. Jest to kilkaset zabudowań, kilka tysięcy ludzi. Jeżeli miasto ma chorobliwy brak wyobraźni, to w tej chwili trzeba po prostu tę chorobę uleczyć. Jest sprawą ewidentną, że do tej pory w ramach świadczenia sobie różnych usług bezpłatnie, nie pobieraliśmy z tego tytułu żadnej opłaty, ale zdecydowaliśmy się, żeby tę opłatę pobierać – mówi wójt. Pod koniec ubiegłego roku zaproponował miastu nową umowę, wyznaczając termin jej obowiązywania od stycznia 2013 r.
Burmistrz Stefan Kolawiński mówi, że umowy zaproponowanej przez wójta nie podpisze. Zapewnia jednak, że mieszkańcy nie muszą się obawiać o dostawy wody. Dostawy wody są jak najbardziej zabezpieczone, zasilanie następuje z innego kierunku i sprawa już jest załatwiona – mówi burmistrz.
Burmistrz Bochni dodaje, że miasto słusznie naliczyło gminie podatek od budynku po hotelu Florian. Stanowi o tym korzystny dla miasta wyrok Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Oczywiście pan wójt będzie pewnie skarżył tę decyzję od wyższej instancji, niemniej jednak przynajmniej na razie wygraliśmy ten aspekt zagadnienia – mówi Stefan Kolawiński.