Wycinka drzew i krzewów na Placu Okulickiego w Bochni budzi kontrowersje. Oprócz zieleni rosnącej w tym miejscu usunięto również kilkudziesięcioletnie drzewa nieco powyżej placu.
Tę decyzję krytykuje radny Bogdan Kosturkiewicz. Proszę o poinformowanie mnie, co było powodem wycięcia znaczącej ilości drzew na wskazanym powyżej terenie oraz ile bocheńscy podatnicy zapłacili za dewastację tej części miasta – dopytuje radny PiS w złożonej interpelacji. Bogdan Kosturkiewicz chce też wiedzieć, ile wyniosły dochody ze sprzedaży pozyskanego przy wycince drewna.
Zostało wyciętych kilka drzew kilkudziesięcioletnich. Chciałem się dowiedzieć, w jakim one były stanie, dlaczego była taka a nie inna decyzja pana burmistrza. drzewa te znajdowały się bezpośrednio poza Placem Okulickiego, ale w bezpośrednim sąsiedztwie tego placu. Aby takie drzewa znowu wyrosły, musimy poczekać kilkadziesiąt lat, szkoda ich – mówi radny.
Burmistrz Stefan Kolawiński argumentuje, że wymiana zieleni na Placu Okulickiego została profesjonalnie zaprojektowana, ma też akceptację konserwatora zabytków. Jeżeli jest pewna koncepcja i jeżeli ma być ona spójna to dobór roślin powinien być również odpowiedni. Trudno powiedzieć, że mirabelki będą korespondowały z czymś tam. Te nasadzenia wcześniej były zrobione na chybił trafił: co się komu podobało, to posadził – mówi burmistrz.
Stefan Kolawiński wyjaśnia, że był „społeczny” powód decyzji o wycince zieleni w tej części Bochni. Były skargi mieszkańców dotyczące spożywania alkoholu np. w krzewach, które tam rosły. Pod osłoną tych krzewów niektórzy konsumowali alkohol i zachowywali się w sposób niezgodny z ogólnie przyjętymi normami.
Wycinka drzew i krzewów oraz nowe nasadzenia na Placu Okulickiego pochłoną ok. 60 tys. zł.