Powrót Dni Bochni ze Smykowa na Rynek jest błędem – uważa Małgorzata Szczepara, odwołana rok temu ze stanowiska zastępcy burmistrza Bochni. To z jej inspiracji święto miasta przeniesiono z centrum na obrzeża.
Frekwencja była o wiele wiesza niż wcześniej, nie zabrakło jednak krytyków tej decyzji. Złośliwi, zamiast o Dniach Bochni, mówili swego czasu o Dniach Smykowa. Małgorzata Szczepara jest jednak pewna słuszności swojej decyzji. Uważam w dalszym ciągu, że Smyków i pieniądze które zostały tam wpompowane dla społeczności smykowskiej i w ogóle dla Bochni w przygotowanie tych terenów, bo to jest ok. 4 hektarów, spowodowały że Dni Bochni tam były rewelacją.
Była wiceburmistrz sceptycznie odnosi się do organizowania Dni Bochni na Rynku, a tydzień później Powitania Lata na Smykowie. Nie czarujmy się, Dni Bochni na Rynku i Powitanie Lata tydzień później – to generuje dwukrotne koszty. W tym czasie, kiedy każdy z nas boryka się z kryzysem, powinno się dawać ludziom przykład bardziej ekonomicznego organizowania i przemyślenia tego wszystkiego, tymczasem wydaje mi się, że tego wszystkiego brak. W dalszym ciągu jestem za Dniami Bochni na Smykowie, po pierwsze dlatego że infrastruktura została odpowiednio przygotowana, po drugie że były to dni sprawdzone, natomiast powrót Dni Bochni z całym obciążeniem będzie uciążliwy dla mieszkańców – mówi Małgorzata Szczepara.
Zdaniem Małgorzaty Szczepary, frekwencja podczas Dni Bochni na Rynku będzie kilka razy mniejsza niż na Smykowie. Wymuszają to warunki terenowe w centrum miasta oraz brak miejsc parkingowych, co nie było problemem w północnej dzielnicy.