Burmistrz Stefan Kolawiński dostał absolutorium za wykonanie budżetu w minionym roku. Decyzja nie zapadła jednak jednogłośnie, bo 8 z 20 radnych jej nie poparło.
Jak podawał burmistrz, dochody budżetu w minionym roku wyniosły 88,5 mln zł (o 14,8 mln zł więcej niż w 2011 r.), a wydatki 83,6 mln zł. Realizacja planu dochodów to 100,2 procent, a planu wydatków – 91,4 procent. Najwięcej pochłonęły pieniądze na oświatę – 41,7 procent wydatków (co daje 34 mln zł, o 2,6 mln zł więcej niż w roku 2011; dla porównania subwencja oświatowa to jedynie 16 mln zł). Na koniec 2012 r. na koncie urzędu miasta zostało blisko 5 mln zł, które trafiły do budżetu na obecny rok. Pieniądze zostały w budżecie, ponieważ stanowiły zabezpieczenie wkładu własnego w dotowane inwestycje: uzbrojenie strefy gospodarczej i rewitalizację Parku Uzbornia.
Według sprawozdania burmistrza, wykonanie wydatków majątkowych nastąpiło w 71,4 procentach. Jednak już radny Bogdan Kosturkiewicz przedstawiając stanowisko klubu radnych PiS wyliczył je na 55 procent. Burmistrz brał bowiem za punkt odniesienia zmieniony plan wydatków inwestycyjnych, zaś radny opozycji pierwotne zamierzenia (o których pisaliśmy tutaj). Radny wytykał burmistrzowi brak dotacji na plac targowy przy ul. Partyzantów, rezygnację z dotacji na rewitalizację Rynku, rezygnację z ok. miliona złotych z programu Innowacyjna Gospodarka na strefę przemysłową, sprzedaż działek w BSAG w trybie przetargów ograniczonych, wydanie 60 tys. zł na audyt energetyczny (podczas gdy zamiast oszczędności na przełomie ostatnich dwóch lat wydatki na prąd w mieście wzrosły z 1,2 do 1,6 mln zł). Radny krytykował też niewykorzystanie szansy uzyskania dotacji na zabezpieczanie osuwisk oraz niestabilną sytuację w kluczowym dla miasta wydziale inwestycji (czwarty naczelnik w obecnej kadencji). Wielokrotnie przestrzegałem przed nepotyzmem – mówił były burmistrz, dodając że jednym z największych błędów w zarządzeniu jest dobieranie sobie ludzi nie do końca przygotowanych. Kosturkiewicz przywołał też lata gdy sam był burmistrzem i na inwestycje miasto wydawało kilka razy więcej niż obecnie (np. w 2009 r. 36,5 mln zł, w 2010 – 19,5 mln zł, w 2011 – 9,1 mln zł, a w 2012 10,8 mln zł).
W imieniu klubu PO radny Adam Korta zwracał na ambitne zamierzenia omawianego budżetu oraz dużą liczbę zadań niewykonanych. Wytykał brak realizacji długo oczekiwanej drogi na ul. Dębnik, brak monitoringu miejskiego, wątpliwości na temat remontu klimatyzacji w Hali Gazaris (użył sformułowania, że sprawa jest „kryminalna”). Adam Korta wypomniał też Stefanowi Kolawińskiemu podwyżkę, choć sam burmistrz wcześniej zapowiadał zamrożenie pensji dla urzędników. To nie był czas i moment, by takie decyzje podejmować – mówił. Radny PO uciekł się też do barwnej metafory o mieście jako statku i burmistrzu jako kapitanie, który pogubił się w sterowaniu. Przyznał też, że burmistrz ma bardzo pozytywne cechy jako człowiek (otwartość, uprzejmość), ale – jego zdaniem – nie przekładają się one na skuteczność.
Radny Władysław Rzymek w imieniu klubu radnych Niezależnych w krótkich słowach oświadczył o poparciu dla burmistrza. Wspomniał, że jego klub przekaże szczegółowe uwagi burmistrzowi osobiście. Odniósł się też do metafory statku zarysowanej przez Adama Kortę. Arkę Noego zbudowali amatorzy, natomiast Titanica zbudowali fachowcy. Arka Nowego dotarła do Araratu – powiedział.
Kazimierz Ścisło, przewodniczący rady miejskiej w imieniu klubu Bochniacy dla Bochni bronił burmistrza odnosząc się do wcześniejszych zarzutów, jakie padły w dyskusji. Wspomniał np. że były spotkania z mieszkańcami ul. Dębnik i została wyznaczona trasa nowej drogi. Nie wszystko da się w pewnym momencie zrobić – mówił. Stwierdził, że Bogdan Kosturkiewicz był „dzieckiem szczęścia”, bo za jego kadencji „pieniądze płynęły do miasta strumieniem, jak woda na osiedle Jana”.
W głosowaniu za absolutorium dla burmistrza było 12 osób, a radni klubu Prawa i Sprawiedliwości oraz Adam Korta z Platformy Obywatelskiej wstrzymali się od głosu.
Radny Bogdan Kosturkiewicz uważa, że sesje absolutoryjne są zbędne. Wstrzymaliśmy się od głosowania, bo uważamy że kadencja burmistrza powinna trwać cztery lata. Konsekwentnie nie udzielamy burmistrzowi absolutorium, ale uważamy że po czterech latach ocenią go wyborcy. Moim osobistym zdaniem organizowanie sesji absolutoryjnych w czasie kadencji burmistrza jest zupełnie niepotrzebne, powinna być jedna sesja po czterech latach, a tak naprawdę wybór należy i tak do mieszkańców – mówi Bogdan Kosturkiewicz.
Burmistrz Stefan Kolawiński zwraca uwagę, że ósemka radnych opozycyjnych wstrzymała się od głosu, a nie głosowała przeciw absolutorium. Forma dystansu jest, ale nie byli przeciwni. To też wskazuje na to, że argumenty podniesione w dyskusji nie były aż tak bardzo twarde czy merytoryczne, żeby negatywnie odnieść się do tego, co się działo w 2012 roku. Gdy mówimy o wydatkach majątkowych, to jest [realizacja – przyp. red.] w ponad 71 proc., więc to nie jest tak jak pan Kosturkiewicz przekazuje. Nie będę tego komentował dlatego, że pan Kosturkiewicz w różnych sytuacjach w różny sposób się wypowiadał i nie wypowiadał się z całą pewnością prawdziwie – komentował burmistrz w rozmowie z prasą.