Nie obawiaj się, jeśli ktoś się wzbogaci, jeżeli wzrośnie zamożność jego domu: bo kiedy umrze, nic z sobą nie weźmie, a jego zamożność nie pójdzie za nim. I chociaż w życiu sobie pochlebia: Będą cię sławić, że dobrześ się urządził, musi iść do pokolenia swych przodków, do tych, co na wieki nie zobaczą światła. Człowiek, co w dostatku żyje, ale się nie zastanawia, przyrównany jest do bydląt, które giną.
„Marność nad marnościami, marność nad marnościami, wszystko marność” – Czy w takim razie nic nie warto? „Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu” – Czy to oznacza, że wszystko jedno co się robi skoro to „To także jest marność i wielkie zło”.
Nie.
Stereotypem, motywem, który często się pojawia w ludzkiej ocenie jest rozumowanie – skoro czyjś status materialny jest wysoki, to jest to człowiek mądry, dobry – oceniany jako lepszy. Natomiast biedny to zły, głupi itp. Równocześnie jeśli ktoś stracił majątek to równocześnie spada jego ocena.
W Izraelu przed narodzinami Chrystusa, a nawet w Jego czasach takie rozumowanie było bardzo częste. Jednak już księgi mądrościowe Starego Testamentu zauważają, że takie rozumowanie jest błędne. Bogactwo nie jest wyznacznikiem moralności, utrata majątku nie jest oznaką popełnionego grzechu. Co więcej w czasie niewoli babilońskiej pojawiło się pojęcie ubogiego (ananim), który w przeciwieństwie do bogaczów – możnych Izraela był zawsze wiernym Jahwe. Wówczas to bogacz stał się synonimem kogoś złego, bezbożnego.
I na pierwszy rzut oka z taką sytuacją mamy do czynienia Ewangelii. Pan Jezus potępił bogacza. Ale czy na pewno? Otóż Pan Jezus potępił „głupotę polegania na majątku, skoro nie zapewnia on przedłużenia życia cielesnego (…) pewność siebie oparta na majątku, który rzekomo ma mu zapewnić wymarzona przyszłość”. Morał przypowieści brzmi: „podobnie jak głupiemu bogaczowi, myślącemu wyłącznie w sposób doczesny, a nie liczącemu się z Bogiem i wiecznością, nieprzewidziana przez niego śmierć zniweczyła wszystkie egoistyczne plany, tak nikomu bogactwa doczesne egoistycznie używane nie zapewnią środka przeciw śmierci”.
Zatem jak żyć? Odpowiedź znajdziemy w Liście św. Pawła. „Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”. Chrześcijanin nie może mieć dążeń przyziemnych, on zapatrzony w świat nowych wartości. W momencie chrztu następuję przejście „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu (…) zwlekliście z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga”. Ten fakt przejścia wymaga od odrosłych chrześcijan realizacji ich chrztu w życiu moralnym, zaczynając od zadania śmierci grzechowi. Zatem chrześcijanin powinien mieć dużo szerszy horyzont wartości, oceny zachowania – nie tylko doczesność, ale również wieczność. Nie tylko dobra materialne, ale przede wszystkim dobra duchowe. Dla ucznia Chrystus jest wszystkim: normą, rzeczywistością, prawem i życiem, jednością wśród różnic.
Czy dobra materialne są złe – nie.
Czy bogacenie się jest złe – nie.
Jeżeli tylko nie przysłoni nam właściwego horyzontu,
jeżeli dobra materialne będą środkiem do czynienia dobra, pomocy innym.