Bocheńscy podatnicy są winni urzędowi miasta blisko milion złotych. Chodzi o podatek od nieruchomości, rolny oraz leśny. Mimo, że urzędnicy wysyłają wezwania do zapłaty, dług przechodzi z roku na rok.
Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, a najpoważniejszym zdaje się być obserwowane zubożenie społeczeństwa. O sprawie była mowa na wtorkowym posiedzeniu komisji rewizyjnej.
Rodzina, która ma do zapłaty podatek w kwocie np. 300 zł, a jest trójka dzieci i jedna osoba pracuje, zapewne woli te pieniądze zagospodarować w inny sposób i stąd się biorą te zaległości. Natomiast w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą, część może uważa że zapłaci później, część może próbuje się uchylać od podatku. Możliwe, że po części źródłem problemów jest kryzys, który jest wszechobecny od dwóch lat – ocenia Maciej Paruch, naczelnik wydziału podatków i opłat lokalnych w bocheńskim urzędzie miasta.
Tylko w tym roku magistrat wysłał tysiąc upomnień o zapłatę zaległych podatków. Koszt jednego upomnienia to 8,8 zł, które pokrywa dłużnik. Ma on siedem dni na uregulowanie należności. Są sytuacje, w których dana osoba przychodzi do urzędu i prosi o przedłużenie terminu spłaty np. o 2-3 tygodnie. Często prośby te są rozpatrywane pozytywnie. W sytuacji, gdy nikt się nie zjawi, jest wysyłany tytuł wykonawczy do komornika i komornicy z urzędu skarbowego ściągają należności. Ta ostania droga wiąże się z utratą części należności przez urząd miejski na rzecz urzędu skarbowego (magistrat nie ma na etacie własnych komorników).
Jeżeli ktoś przyjdzie i zwróci się z prośbą, że spłaci to np. w trzech ratach, bardziej się opłaci poczekać i wówczas pieniądze będziemy mieli szybciej niż wtedy, gdy komornik będzie strącał tę zaległość po 300-400 zł, a cała kwota to kilka tysięcy zł. Wtedy będziemy dłużej czekali na pieniądze, a zależy nam na tym, żeby spływały one do miasta szybciej – dodaje Maciej Paruch.
Mimo wszystko urzędnicy obserwują tendencję spadkową, jeśli chodzi o zaległości podatkowe. W 2010 r. kwota jaką bochnianie byli winni magistratowi sięgała 1,3 mln zł. Dziś jest to ok. 990 tys. zł.