Kontrowersje wokół wyjazdu burmistrza do USA

Nie milkną komentarze na temat wyjazdu burmistrza do USA. Stefan Kolawiński poleciał wraz z małżonką do Roselle, partnerskiego miasta Bochni położonego nieopodal Chigaco. Magistrat zapłacił za przelot burmistrza 1410 dolarów, a za jego dietę 580 zł.

Podczas ostatniej sesji burmistrz w sprawozdaniu omówił pokrótce swój wyjazd. Wizyta trwała od 2 do 15 sierpnia. Gospodarz Solnego Grodu wyjechał na zaproszenie władz Roselle oraz stowarzyszenia ds. współpracy obu miast z okazji przypadającego w tym roku 10-lecia partnerstwa.

Program przygotowany przez amerykańską stronę był bardzo bogaty i obejmował między innymi udział w posiedzeniu Zarządu Miasta, Rady Miasta, wizytację samorządowych instytucji kultury i sportu, zapoznanie z funkcjonowaniem służb bezpieczeństwa, tj. policji i straży pożarnej. Ponadto wizyta odbywała się w czasie kiedy przypadało święto naszego partnerskiego miasta „Taste of Roselle”, co stworzyło okazję do spotkania z mieszkańcami miasta w tym liczną Polonią. Program wizyty objął także zwiedzanie okolicznych miejscowości oraz Chicago, stolicy stanu Illinois. Podczas pobytu spontanicznie zorganizowano również zbiórkę pieniędzy na leczenie chorej Dorotki Botkowskiej, której historia niezwykle poruszyła naszych przyjaciół w Roselle. Zebraną kwotę w wysokości 3.495 dolarów przekazałem ojcu dziecka – mówił burmistrz Stefan Kolawiński w sprawozdaniu ze swojej działalności.

Część radnych krytycznie odnosi się do wyjazdu gospodarza Bochni. Bogdan Kosturkiewicz przyznaje że on sam jako burmistrz ani razu nie skorzystał z wyjazdu do USA. Podczas obecności tutaj pani Gayle Smolinski, burmistrz Roselle, ustaliliśmy że będą wyjeżdżać gimnazjaliści. Byłem przekonany, że w tym roku również wyjadą gimnazjaliści. Okazało się, że wyjechał pan burmistrz z małżonką. Jestem mocno zdziwiony tym faktem – mówi Bogdan Kosturkiewicz, poprzedni burmistrz Bochni.

Radny Adam Korta uważa, że wizyta burmistrza powinna zaowocować zacieśnieniem współpracy na linii wymiany młodzieży z obu siostrzanych miast. Sam wyjazd, który ma charakter kurtuazyjny, jest niewystarczający dla miasta Bochnia. Liczę, że oprócz podsumowania tej współpracy, oprócz zebrania dość pokaźnej kwoty na szczytny cel, podjęto jakieś konkretne działania, które również będą miały odniesienia dla naszych mieszkańców – mówi radny Adam Korta.

Stefan Kolawiński broni swojej decyzji o wyjeździe do USA. Trzykrotnie Amerykanie nas odwiedzali, również trzykrotnie odbywały się wizyty przedstawicieli Bochni. Jednym razem był to pan burmistrz Cholewa i pan przewodniczący Jan Olszewski, innym razem była delegacja szkolna, jeszcze innym razem był pan dyrektor Flasza z panią dyrektor Rzepką. Wydaje mi się, że ze względu na odległość ta współpraca nie może być za bardzo intensywna, te wizyty nie mogą być również zbyt liczne, bo koszty podróży są zbyt duże. Wydaje mi się natomiast, że warto kontynuować tę 10 lat wcześniej rozpoczętą współpracę, mając na uwadze burzenie różnego typu stereotypów, ale również podglądanie różnych rozwiązań które można tutaj zastosować. Amerykanie to naród praktyczny, serdeczny, wydaje mi się że w niektórych sprawach należy wziąć z nich przykład, choć niebezkrytycznie – mówi burmistrz Stefan Kolawiński.

Bilet lotniczy dla burmistrza do Roselle sfinansował Urząd Miejski w Bochni. Jego koszt to 1410 dolarów (czyli ok. 4,5 tys. zł), oprócz tego Stefan Kolawiński dostał dietę w wysokości 580 zł. Magistrat nie poniósł kosztów przelotu żony burmistrza.