Bochnia ma przekazać blisko pół miliona złotych na zakup śmieciarki. Taki projekt uchwały znalazł się w porządku obrad zbliżającej się sesji. Pieniądze mają być przesunięte z puli na zasilanie Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej i przekazane Bocheńskim Zakładom Usług Komunalnych.
Wprawdzie BZUK to spółka miejska, ale na posiedzeniu komisji rewizyjnej pojawiły się wątpliwości czy dotowanie jej w zakresie odbioru śmieci nie jest to ingerencja w wolny rynek. Na ten aspekt problemu zwracał uwagę radny Bogdan Kosturkiewicz. Jego zdaniem BZUK, który może liczyć na wsparcie z budżetu miasta ma lepszą pozycję startową w konkurowaniu z prywatnymi podmiotami, które nie mogą liczyć na dotację z pieniędzy podatników.
Co mają powiedzieć właściciele firm prywatnych, którzy również mają koncesję na terenie miasta Bochni i muszą własne pieniądze odkładać na śmieciarki. Przyjdą do nas i powiedzą: nie dość, że nam nie pomagacie (bo nie musicie pomagać, to jest nasza prywatna spółka), to jeszcze firmie konkurencyjnej dajecie pół miliona złotych z naszych podatków. I tak naprawdę działacie na szkodę naszej firmy – argumentował Kosturkiewicz. Jego zdaniem taki zabieg to zbyt mocna ingerencja w wolny rynek. Gdy chodzi o autobusy, jak najbardziej. Wiadomo, że jest to działalność nieopłacalna. Ale na śmieciach zarabiają wszyscy w Polsce oprócz BZUK-u – kontynuował radny PiS.
Radny Wojciech Cholewa stwierdził że BZUK jest za słabo wspierany przez miasto. Przyznał też, ze projekt uchwały mógł być przygotowany inaczej. Mogło nie być „środki przeznaczone na zakup specjalistycznego [samochodu do odbioru odpadów komunalnych – przyp. red.]. Dla pana Kosturkiewicza mogło być: „środki przeznaczone na zakup autobusu”. Dla mnie ważne jest, że kwota zostanie przekazana na podwyższenie kapitału zakładowego – mówił radny. Dodał, że w prywatnych przedsiębiorstwach kapitał zakładowy też bywa podwyższany.
Ekonomia jest jedna. Jeśli próbuje się ingerować tak mocno w ekonomię, jak państwo próbują, to będziemy mieli sytuację w której firmy prywatne nie będą konkurencyjne. Nikomu w tym mieście nie będzie się opłacało np. zakładać przedsiębiorstwa wywozu śmieci, ponieważ będzie wiedział że stoi na z góry przegranej pozycji, bo ktoś ze swoich podatków będzie musiał finansować działania konkurenta. Gdzie tu logika. Cofamy się do czasów PRL-u, gdzie gospodarka była ręcznie sterowana. Ale do czego to doprowadziło? Do katastrofy gospodarczej – mówił dalej Bogdan Kosturkiewicz.
Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni, rozwiewa zastrzeżenia Bogdana Kosturkiewicza. Przetarg jest rozstrzygnięty, obowiązuje do końca 2014 r., jest to spółka miejska, istnieją instrumenty jej wsparcia i korzystamy z nich. Nie widzę tu jakiegoś zagrożenia dla innych firm, zresztą w 2014 r. będzie nowy przetarg, firmy będą mogły wystartować. Trudno jeździć czymś, co się często psuje i się zamortyzowało. Tam się nie wozi piasku czy innych materiałów tylko śmieci, więc w naturalny sposób te urządzenia się zużywają – mówi Robert Cerazy.
O tym, czy miasto przekaże 480 tys. zł na zakup nowoczesnej śmieciarki radni zdecydują w przyszły czwartek.